Gość 25.09.2024 16:09

Staram się wierzyć,że Jezus mnie kocha, nie zostawi. Ale proszę o coś ważnego dla mnie od jakiegoś czasu i czasami, przychodzi mi takie nie wiem wątpliwości? co do tego i proszę Maryję o wstawiennictwo, jakby w akcie smutku i prośby o pomoc (jakby w wydźwięku może, że Bóg nie jest taki serio kochający, dobry i "muszę "się zwracać po pomoc, żeby Go"przeblagac " powiedzmy, czy coś). Po jakimś czasie to odrzucam i znowu się staram wierzyć, że przecież On mnie kocha

Czy taka postawa jest grzechem ciężkim?

2.Ile jakieś myśli, wątpliwości mają trwać żeby były grzechem ciężkim? Czy jeżeli je zaakceptuję, ale jednak odrzucę po jakimś czasie, to też to jest grzech ciężki? Właśnie ile to ma być czasu? Kilka minut? Czy odrzucenie myśli np po kilku dniach, też będzie odrzuceniem jakby pokusy? Czy jednak już grzechem?
Chodzi mi zarowno o myśli jak w 1 pytaniu, jak i ogólnie inne złe myśli np wobec kogoś i ogólnie

Odpowiedź:

Zmień sposób myślenia. Jak zmienia się zwrotnice. Wątpliwości w wierze nie są grzechem. Żadnym. Co najwyżej są pokusą. Pokusą, żeby się od Niego odwrócić, bo i tak nie dasz rady Go zadowolić.

Obawy, że Bóg Cię przestał kochać to na pewno duchowy problem. Ale żaden grzech. Nawet jeśli ta obawa towarzyszyłaby Ci całymi latami....

Tak to już w życiu duchowym jest, że czasem człowiek miewa jakieś wątpliwości, czegoś zaczyna  się obawiać, że czasem towarzyszy mu przekonanie, że niewiele jest wart i temu podobne. Tego typu problemu nie są grzechem. Bo grzech... No cóż, żeby go popełnić, człowiek musi chcieć jakiegoś zła, prawda? A Ty chcesz tych problemów? Wydaje mi się, że nie. Że Cię gnębią, nurtują, ale nie że ich chcesz.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg