Gość Mmm 24.05.2010 11:35
Witam.
Jestem katoliczką. Mam chłopaka którego bardzo kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego i właśnie dlatego martwię się o niego i jego podejście do niektórych spraw. To bardzo dobry i wierzący człowiek jednak nie zawsze zgadza się z nauką kościoła. Ja również nie potrafię zrozumieć niektórych rzeczy jednak akceptuje je. Chodzi mi mianowicie o petting. Mam świadomość,że to ciężki grzech, trudno jest nam czasami wytrwać jednak chociaż mój żal może nie zawsze całkiem doskonały to jest i spowiadam się z tego ze wstydem. Mój Ukochany twierdzi,że nie będzie się z tego spowiadać, ponieważ nie robi tego dla samej przyjemności, ale dla wyrażenia uczuć, dlatego,że kocha mnie całą. Wiem i widzę,że nie chodzi mu tylko o zaspokojenie potrzeb ponieważ nikt nigdy wcześniej się o mnie tak nie troszczył,nie dbał, nie był dla mnie tak cierpliwy i nie stawiał swojego dobra poniżej mojego. Kocham go bardzo i chce, by żył w zgodzie z Bogiem, co zrobić by uznał to za grzech? On bardzo wiele dla mnie już zrobił, z wielu rzeczy zrezygnował, wiele zmienił (np wcześniej wierzył lecz nie chodził do kościoła, teraz chodzi ze mną i mówi,że robi to dla mnie i naszych przyszłych dzieci,które oczywiście po ślubie planujemy) nie chce by poczuł,że zbyt bardzo chce go zmienić i robię to na siłę, rozmawialiśmy, jednak nie potrafię zmienić jego poglądów na ten temat. Proszę o odpowiedź i modlitwę w jego intencji.
Wierzę, że Twój narzeczony, to dobry i uczciwy człowiek, dlatego też uważam, że warto pomóc mu uwolnić się od tego grzechu, jakim niewątpliwe jest petting. Twoja intuicja jest dobra: ta forma rozbudzajacych pieszczot, która w swoim założeniu zawsze prowadzi do osiągnięcia orgazmu, jeśli podejmowana jest świadomie, jest grzechem i podlega moralnej ocenie. I niestety intencje, jakie przyświęcają podjęciu takich aktów nie mają znaczenia dla faktu, że są po prostu złe. Okazywanie sobie wzajemnie miłości w narzeczeństwie poprzez ocałunki, gesty i pieszczoty jest dobre, jeśli ich finałem nie jest orgazm. O. Ksawery Knotz: "Są to konieczne, normalne i spontaniczne sposoby okazywania sobie miłości, które nie zakładają same w sobie zamiaru czynienia zła". Jednak granica jest bardzo cienka.
Nie chodzi o to, by "na siłę" zmienić narzeczonego. Ale działania seksualne, jakie on podejmuje, choć być może rzeczywiście robi to, by wyrazić jak bardzo Cię kocha, prowadzą do grzechu, w którym Ty również masz udział. To z kolei powoduje, że tracisz Łaskę Uświęcającą, za to zyskujesz żal, poczucie winy i utratę szczęścia. Moim zdaniem to wszystko nie służy Twojemu dobru i jest zaprzeczeniem miłości.
Polecam Ci artykuł o. Knotza, specjalistę od problemów natury seksualnej. Znajdziesz go TUTAJ:
AP.