zagubiona 02.05.2010 20:39

Witam. Mam 16 lat, moi rodzice są katolikami, jednak mam brata baptystę. Nie wiem co mam robić, gdyż zaczynam podzielać jego poglądy. Katolicyzm wydaje mi się teraz taki abstrakcyjny, pełen niezrozumiałych obrzędów i tradycji. Nie rozumiem spowiedzi (mówienie 2-mu człowiekowi swoich grzechów), modlitwy (powtarzanie wykutych na pamięć pacierzy), nie rozumiem po co papież (mówimy na niego: Ojciec Święty, a przecież Ojciec Święty jest tylko jeden- w Niebie), modlenia się do obrazów, figurek, chrztu małych dzieci (brat twierdzi, że chrzest człowiek powinien przyjąć dobrowolnie) i wiele, wiele innych rzeczy... Pogubiłam się już w tym wszystkim. Jest to dla mnie zbyt trudne do zrozumienie. Jego wiara jest bardzo silna... On uważa siebie za nawróconego, a nas za zagubione owieczki Chrystusa...
Nie chcę być taka jak on, ale nie potrafię się bronić...

Co mam zrobić?

Z góry dziękuję.

Odpowiedź:

Sytuacje trudne mają to do siebie, że albo człowiek się poddaje i przegrywa albo walczy i staje się bardziej dojrzały. Podobnie jest w Twojej sytuacji. Możesz przegrać swoje bycie katolikiem, możesz wygrać stanie się katoliczką bardziej dojrzałą.

Nie ma jakiejś jednej, prostej odpowiedzi na Twoje pytania. Trzeba - niestety - wszystkie te problemy rozwiązywać po kolei. Inaczej się nie da. Co więcej, sama odpowiedź czasem Ci nie wystarczy. Bo do przyjęcia niektórych trzeba wewnętrznie dojrzeć, trzeba się z nimi oswoić, przetrawić. To, co w tej chwili Twojej wierze najbardziej zagraża, to chyba pośpiech...

Więc może po kolei.

1. Dlaczego spowiadamy się przed człowiekiem.

W dzień zmartwychwstania Jezus powiedział swoim uczniom: komu grzechy odpuścicie, są mu odpuszczone, a komu zatrzymacie, są mu zatrzymane (powiedział chyba w liczbie mnogiej, ale to teraz nieistotne, zobacz do 20 rozdziału Ewangelii Jana). Jeśli apostołowie mają odpuszczać  oraz - co istotne - zatrzymywać grzechy, to musi istnieć jakieś kryterium wedle którego będą to robić. Czego byśmy o usznej spowiedzi nie powiedzieli, daje ona kapłanom możliwość poznania grzechów tego, który się spowiada. I co chyba równie ważne (albo i ważniejsze) daje możliwość osądzenia, czy naprawdę żałuje. A więc czy Bóg może mu odpuścić grzechy...

Ludzie są różni. Między innymi różnią się podejściem do własnych win. Jedni nigdy ich nie widzą, drudzy obwiniają się o wszystko. Ksiądz w konfesjonale jest sędzią. Temu, którego zal wydaje się szczery, udziela bez problemów rozgrzeszenia. Temu, który nie żałuje, grzechy zatrzyma. Czy naprawdę to widać? Czy nie moze się pomylić?

Owszem. Ktoś może udawać żal. Ale wtedy rozgrzeszenie i tak jest nieważne. A tak normalnie to dobrze widać, kto naprawdę żałuje, a kto nie. Jednym z kryteriów rozpoznawania żalu jest szczere przyznanie się do winy. Naprawdę. Nie jestem księdzem, ale widzę to także w tym serwisie. Spotykam się tu z pytaniami bardzo szczerymi. Do bólu szczerymi. Ewidentnie widzę, że ktoś niczego nie próbuje ukryć. A jednocześnie spotykam się z pytaniami przy których mam wrażenie, że ktoś specjalnie tak je zadał, żebym nie znajśc dobrze sprawy z winy go rozgrzeszył. To pytania w stylu "czy zabranie łańcucha z pola to ciężki grzech" i niepowiedzenie, że do łańcucha była przywiązana krowa. Ksiądz takie rzeczy gorzej czy lepiej też czuje. Sam grzesznik często nie. I to dlatego osąd spowiednika jest tak ważny...

Konkludując: mam poważne wątpliwości, czy ktoś, kto nigdy swoich czynów nie oddał pod osąd drugiego człowieka, potrafi w miarę obiektywnie na swoje postępowanie spojrzeć. Nie znam zbyt wielu niekatolików. Ale znam katolików, którzy się nie spowiadają...

2. Kazdy może modlić się jak chce. Jedni wolą własnymi słowami, a inni, którym własnych słów brakuje, wolą gotowe formuły. Często dodatkowo nad nimi rozmyślają i wtedy ich modlitwa jest szczególnie owocna. Dlaczego zabraniać ludziom używać gotowych formuł? Dlaczego uznawać, że tym co sam wymyślę lepiej chwalę Boga niż tą modlitwą, która nauczył mnie sam Pan Jezus (Ojcze nasz). Dlaczego zabraniać modlić się psalmami?

Niech każdy modli sie, jak uważa za stosowne. Deprecjonowanie czyjejś modlitwy to wchodzenie z butami w sprawę intymnej więzi człowieka z Bogiem. Zauważ, że Pan Jezus w pewnym momencie powiedział nawet, by na modlitwie nie być gadatliwymi jak poganie; że nie przez wzgląd na swoje wielomówstwo ludzie będą wysłuchani...

3. Dlaczego papieża nazywamy ojcem świętym? Zobacz TUTAJ

4. Modlitwa do figurek... Przepraszam, ale to jest obrażanie katolików i prawosławnych. Nikt nie twierdzi, że figurka albo obraz jest Bogiem. To znak, który na Boga wskazuje, o Nim przypomina, pozwala myśli na Nim skoncentrować. Czy kiedykolwiek zamawiałaś obiad przy znaku drogowym, na którym jest widelec i łyżka? Oczywiście że nie. Czy kiedykolwiek widziałaś, żeby ktoś tankował benzynę przy znaku informującym o stacji benzynowej? Wszyscy wiemy, że znak nie jest rzeczywistością która oznacza, ale wskazuje na pewną rzeczywistość. Mówienie, że katolicy modlą się do obrazów i figurek to jakiś absurd...

Zobacz też TUTAJ

5. Chrzest niemowląt... Zobacz TUTAJ

Jak widać po owym "zobacz tutaj" na większość Twoich pytań już dawno ktoś odpowiedział. Problem w tym, że stawiający nam katolikom różne zarzuty udaja, że tych odpowiedzi i wyjasnień nie było...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg