Gość 02.12.2025 21:04
Ostatnio zdarzyła się taka sytuacja. Jestem dorosła studentka, a spotkałam się z dziecinnym zachowaniem. Ktoś z mojej grupy miał pretensje, że nie przypomniałam o planie zajęć, kiedy każdy może otworzyć i zajrzeć. Odpowiedzialność spadła na mnie.
Od kiedy?
Może dokładnie nie było to w planie zaznaczone, ale tu chodzi bardziej o to, że taka złość Nieadekwatna. Bo nic takiego się nie stało. Po prostu parę minut spóźnili się i tyle. Nie był to egzamin ważący na zdaniu ani nic tylko zwykły wykład.
Ten ktos się wydzierał na mnie kolokwialnie mówiąc.
Ja aż struchlałam.
Ten ktoś grzech popełnił.
I przez to zaczęło się moje wycofywanie się z życia grupy.
To takie wbijanie w poczuvie winy, że popełniłam ciężki grzech, bo nie zainteresowałam się czy wiedzą że profesor już jest.
Oni sami woleli rozmawiać zamiast skupić się na obowiązkach.
Rozmawiałam o tym z panią psycholog i ona sugerowała mi, że może to lekki brak życzliwości z mojej strony, ale też nie jakiś wielki błąd.
Ja tutaj nie widzę grzechu w sobie, bardziej w tym człowieku.
Co teraz zrobić? Nie daje mi to żyć.
Jak być miłosierna wobec takich złych?
I nie mogę znieść że tamci się z nią przyjaźnią.
Doszło do tego, że na widok tej persony gwałtownie się odsuwam, a to też grzech, bo jawne okazywanie niechęci.
Nienawiść urosła w sercu i w myślach zabijam cała moja grupę jak tylko przychodzi na zajęcia.Jak przestać się wpędzac w poczucie winy, że mam grzech bo nie poinformowałam.
To dorośli ludzie.
Ale z drugiej strony ktoś mógłby powiedzieć że jestem dorosła przecież i nie poda mi notatek bo sama powinnam o tym pamiętać.
Zrobiłam taka strategie. Przypominam tylko wtedy jak profesor nalega albo jak nie ma ich bardzo długo.
Co zrobić jak teraz już nie chce w takich rzeczach "pomagać?" jak oni czasem łażą gdzieś na przerwach i się spóźniają?
Prosiłabym o ukrycie tych bardziej drastycznych szczegółów.
Jak odpowiadający to widzi?
Co ewentualnie powinnam poprawić? Oprócz tych złych myśli i tego odsuwania się?
Nie widzę tu niczego więcej niż ewentualnie nieżyczliwości. Ewentualnie. Bo nie bardzo wiem czemu mieć pretensje, że ktoś nie przypomniał czegoś, co sam powinien wiedzieć... A skąd masz wiedzieć, ze ktoś nie wie? Masz prawo pomyśleć, że ktoś zwyczajnie nie chciał przyjść..
Czy grzechem jest, że się od grupy odsuwasz? Najmniejszym. Nie ma obowiązku narzucania się innym swoim towarzystwem. I nie jest grzechem, że nie chcesz udawać, że to nakrzyczenie na Ciebie nie miało miejsca. Masz prawo odsuwać się od tej osoby. Byleś nie wpadła na pomysł, by jakoś zacząć jej szkodzić..
Grupy oczywiście lepiej nie morduj. I spróbuj się od tego zdystansować. Popatrz: ktoś Cię skrzywdził i się chyba nie przejmuje, a Ty czujesz się teraz winna. Czy to nie jakiś absurd? Daj spokój z tym obwinianiem siebie. Być może właśnie dlatego tak nie lubisz całej grupy, bo przez nią czujesz się winna. Ale pewnie ci ludzie w większości tez jakoś winni nie są, tylko nie bardzo wiedzą jak się zachowywać. Daj więc spokój z tym obwinianiem się, wtedy łatwiej i grupie wybaczysz... Póki co jest tak, że ta jedna krzywda -pretensje do Ciebie - ma większy destrukcyjny wpływ, niż można by się spodziewać. Nie niszcz samej siebie z powodu win innych...
J.