14.04.2010 19:50
Szczęśc Boże!
Proszę księdza bardzo proszę o pomoc w odpowiedzi na następujące pytanie:
Jeżeli ktoś przez długi czas doświadcza wielu niepowodzeń, nic mu się nie udaje, nie potrafi się odnaleśc w swoich problemach , może to tłumaczyc przekleństwem przez innego człowieka?
Czy w ogóle istnieje taka sytuacja, że jeden człowiek może drugiemu przynieśc "pecha" , przekląc go, przelac na niego złego ducha (oczywiście jeśli osoba doświadczająca nieszczęśc jest wierzącym i modlącym się katolikiem), złą moc, która sprawia że jednego nic złego nie dotyka mimo ze jest wrednym, zawistnym i złym człowiekiem a drugiego wierzącego starającego się życ w zgodzie z przykazaniami św. ciągle coś złego spotyka. W takiej sytuacji można zwątpic w krzyż Chrystusa, że cierpienie wiedzie do poprawy sytuacji.
Co wtedy robic poza Eucharystią i modlitwą ? Czy w jakiś sposób odpędzac te złe moce, które płyną z drugiego człowieka?
Dziękuję.
Odpowiedź:
Znawcy problematyki twierdzą, że coś takiego jak przekleństwo bliźniego istnieje. Ale odpowiadająy skoncentrowałby się raczej na czym innym: na tym, by z tego zła wyciągnąć dla siebie jakąś naukę. Nie znam oczywiście Twojej sytuacji. Ale dość często jest tak, że ktoś dostrzega wokół siebie samo zło, choć obiektywnie rzecz biorąc tak źle nie jest. Ktoś inny, będąc w podobnej sytuacji, wcale by tego tak nie odbierał....
Przykład? Dla jednych śmierć ojca czy matki to wydarzenie smutne, ale wpisujące się jakoś w ludzkie życie. Dla innych tragedia, po której nie mogą się pozbierać. mam kolegę, który w jednym roku stracił ojca, dwie babcie i dziadka. Właściciel zakładu pogrzebowego - zdziwiony sytuacją już nawet żartował, że gdyby to nie było niestosowne, zaproponowałby mu kartę stałego klienta. I co? Ani na chwilę nie sprawiał wrażenia człowieka, który miałby o to pretensje do Boga. Inni tracą mającego 85 lat dziadka i zachowują się, jakby jego śmierć była wielkim zaskoczeniem...
Warto więc spróbować dostrzec wokół siebie także dobro. A zło we właściwym wymiarze...
J.