kasiaorganistka17 04.11.2009 16:23
Szczęść Boże.
Ostatnio na pewnym forum zostały zacytowane fragmenty książki (...). Mam pytanie: czy Kościół zatwierdził zawarte w książce "objawienia" czy co tam. Zszokował mnie pewien fragment:
" NIE JEST WSKAZANE, ABY KOBIETA ZAJMOWAŁA EKSPONOWANE STANOWISKA, na przykład; minister, doktor nauk i diabeł wie jak się to wszystko nazywa. To nie jest dobrze, że są one na stanowisku z zaniedbaniem swych obowiązków domowych, rodzinnych. Nawet najmniejsza służba gospodyni domowej, która całym sercem służy Bogu, znaczy więcej, jest bardziej wartościowa, aniżeli najwspanialszy referat, najlepszy i najpiękniejszy, który wygłasza pani doktor, nawet chociaż jej przemówienie nadawane jest przez radio, prasę i telewizję. Taka kobieta jest w opinii Tych u Góry (Niebie} wskazuje do góry mniej warta, aniżeli matka, która dźwiga swój codzienny krzyż, wychowuje dobrze swoje dzieci, przyjmuje z miłością poczęte dziecko. "
Jak Kościół się do tego stosunkuje: Czy rzeczywiście miejsce kobiety jest "za garami", czy rzeczywiście jest gorsza od mężczyzn i czy może osiągnąć zbawienie tylko wtedy, gdy będzie poświęcać się wyłącznie rodzinie, a nie swoim pasjom i ambicjom? Wynika z tego, że jest gorszym człowiekiem od mężczyzny, bo on ma takie prawo, a ona nie.
Nie krytykuję tego, że kobieta powinna dawać rodzinie miłość. Ale czy nie ma prawa do samorealizowania się? To jedna z naturalnych (!) potrzeb człowieka, naleząca do piramidy. Czemu więc mężczyzna miałby prawo do jej zaspokajania, a kobieta nie?