Jolanta
28.10.2009 15:12
Interesuje mnie praca Komisji Wspólnej i jej rozstrzygnięcia majątkowe.Prasa pisze:
a/wyceny są niskie a po przyznaniu np.zakonowi ziemi,jest ona b.szybko sprzedawana z b.dużym zyskiem,
b/od decyzji Komisji nie można się odwołać,jest ostateczna-czy tak powinno być w państwie prawa,
c/zdarzają się wypadki rugowania instytucji opiekuńczych z lokali uzyskanych na podst.decyzji Komisji,
d/roszczenia Kościoła dotyczą często,w ramach rekompensat,najbardziej atrakcyjnych działek.
Niezależnie od prawdziwości zarzutów,dobrze byłoby,aby decyzje Komisji podlegały procedurom odwoławczym,bo w tej chwili ma ona status Sądu Najwyższego i ta sytuacja tylko szkodzi Kościołowi.
Dziękuję
Czy zadaje Pani pytanie czy wyraża swoją opinię? Na trzy z czterech wymienionych zarzutów przedstawiciele komisji często już odpowiadali. Konkretnie na pytania a, b i d.
Wiec w skrócie:
a) wyceny ziemi są prowadzone przez niezależnych rzeczoznawców, a komisja nie ma wpływu jak wyceniają; jeśli ktoś się z wyceną nie zgadza, może powołać innego rzeczoznawcę.
b) Komisja powstała jako ciało polubowne. Tu nawet nie chodzi o rozstrzygnięcie sporów, ale oddanie zagrabionego. Bo komisja rozpatruje sprawy nie wszystkie sprawy, w których zabrano niegdyś dobra Kościołowi. Rozpatruje tylko te , w których zabrano podmiotom kościelnym dobra z pogwałceniem nawet niesprawiedliwego, komunistycznego prawa. Wbrew temu prawu. Czyli ta komisja ma naprawiać rozbój, jakiego komunistyczne państwo dokonało na instytucjach kościelnych. Kościół mógł wkroczyć na drogę sądową. Państwo chciało tego uniknąć. Od czego tu się odwoływać? Okradziony nie ma prawa do zwrotu tego, co mu ukradziono? Rozbójnik ma prawo dalej mieć to, co ukradł i nie musi oddać? Przecież tym sposobem demokratyczne państwo bierze na siebie winę za tamte bezprawie....
c) Komisja działa kilkanaście lat. W ostatnich, głośnych sprawach, na pewno nie rugowano żadnej instytucji opiekuńczej. Te instytucje istniały dopiero w planach. Czy zdarzały się wcześniej, tego odpowiadający nie wie. W każdym razie sprawy właśnie dlatego ciągną się tak długo, że nie można czasem oddać zagrabionego wprost. Np. nikt nie oddaje Nowej Huty cystersom. Stąd potrzeba szukania mienia zastępczego.
d) roszczenia dotyczą takich działek, które zrekompensują straty poniesione przez grabież. Jeśli ukradło się 1 mln zł, trzeba oddać 1 mln złotych. Jeśli 10 mln, nie można tłumaczyć, ze wystarczy oddać 5, bo okradziony chce zbyt dużo.
Procedury odwoławcze... Zmiany już idą w tym kierunku, by samorządy - które w momencie powoływania komisji nie istniały,a gdy powstały samorządy już dawno miała skończyć prace - mogły wyrazić swoje zdanie w tym względzie. Ale - proszę zwrócić uwagę - nie oddaje się instytucjom kościelnym ziemi samorządów, tylko ziemie należącą do państwa, na które samorządowcy mieli chrapkę...
Jak się nazywa człowiek, który czerpie zyski z cudzej kradzieży?
Zobacz
TUTAJ i
TUTAJ J.