Roksana 04.08.2009 00:18
Wierzę w Boga i czuję się z nim duchowo związana, ale nie wierzę w Kościół. Ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem, że skoro tak, to moja wiara w Boga jest fałszywa. Dlaczego? Dlaczego wiara katolików ma być lepsza od mojej wiary? Nie wierzę, że w Kościele odnajdę Boga. Nie wierzę, że dla Boga ważne jest to ile razy dziennie klepię różaniec. Nie czuję się dobrze przebywając w tej "wspólnocie". Szanuję ją, ale się z nią nie identyfikuję. Uważam, że Bóg jest dużo fajniejszym gościem niż przedstawia go Kościół. Kościół jest oschły, nietolerancyjny. Nie podoba mu się muzyka rockowa bo jest zła. O przepraszam co takiego złego jest w jakimkolwiek gatunku muzycznym? Jeżeli ktoś poprzez muzykę czci Szatana to możemy mieć pretensje do tej konkretnej osoby, a nie do całego nurtu muzycznego. Już widzę te zdegustowane miny Księży na widok wytatuowanego faceta z gitarą. Czy Bóg patrzy na to tak samo krzywo? Na pewno nie! Bóg cieszy się różnorodnością jaka występuje na świecie. Podoba mu się to, że każdy człowiek jest inny, każdy ma swój pomysł na siebie. Od razu zaznaczam, że nie jestem żadną rockmenką, a to był jedynie przykład.
Kościół bardzo często zajmuje stanowiska, które mnie po prostu oburzają. Rozwody. Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Niech nie rozdziela! Za nic! Niech się męczy w małżeństwie w którym już nie ma uczucia, ale niech nie rozdziela! Niech udaje, że wszystko jest dobrze, niech wychowuje w nieszczerej atmosferze dzieci, niech zamiata wszystkie problemy pod dywanik, ale niech nie rozdziela! A jakie jest stanowisko Boga? Zastanówmy się. Bóg na pewno chce aby każdy człowiek był szczęśliwy. Jeżeli ludzie pobrali się z miłości to naprawdę piękna sprawa. Ale co jeśli ta miłość się kończy? To nieprawda, że prawdziwe uczucie nie przemija, no ale co mogą o tym wiedzieć Księża przebywający w celibacie...Miłość nie musi trwać wiecznie, aby być wartą przeżycia. Jeżeli ludzie dochodzą do wniosku, że wolą się rozejść i ułożyć sobie życie od nowa mają do tego pełne prawo i zapewne ogromne wsparcie Pana Boga. Kolejna sprawa. Seks bez ślubu to grzech. Mam wrażenie, że dla Kościoła seks w ogóle jest grzechem, a ludzie powinni uprawiać go z zaciśniętymi zębami jedynie w celu rozmnażania. Może gdyby tak było Bóg nie stworzyłby seksu takim przyjemnym? Nie wiem jak Kościół może zaglądać ludziom pod kołdry i dyktować w jakich pozycjach mogą się kochać, a w jakich nie. To wręcz obrzydliwe. Czy seksem robią komuś krzywdę? Sprawiają sobie przyjemność, tyle. Znam ludzi, którzy wierzą w Boga i nie okazują tego klęcząc co tydzień w Kościele, jednocześnie obgadując pod nosem niegustowną spódnicę sąsiadki, tylko zachowują się porządnie, są tolerancyjni, pomogą komu tylko się da. Czy są gorsi od katolików? Wielu z nich nie zdecydowało się na sakrament małżeństwa, a mimo to żyją ze sobą, uprawiają seks, mają dzieci, darzą się ogromnym uczuciem. Czy zdaniem Kościoła Bóg uważa ich za gorszych od tych, którzy w pięknych sukienusiach i garniaczkach ślubowali miłość w kościele, a pięć lat później rzucają w siebie talerzami na oczach zapłakanych dzieci? Kolejna sprawa, jeszcze bardziej komiczna. Używanie prezerwatyw. Co złego jest w zabezpieczaniu się? Jeżeli Bóg chce aby jakieś dziecko powstało, to kawałek lateksu mu w tym nie przeszkodzi. Ludzie borykają się z różnymi problemami. Niektórym sytuacja finansowa nie pozwala na posiadanie dzieci. Inni najpierw pragną zdobyć wykształcenie, dorobić się czegoś, aby zapewnić potomstwu życie na odpowiednim poziomie. Każdy z nich ma pełne prawo do czerpania przyjemności z seksu. W takich sytuacjach używanie zabezpieczenia to oznaka czystej odpowiedzialności. Bóg na pewno stoi po stronie takich osób. I ostatnia kwestia, którą pragnę nadmienić. Homoseksualiści. Spotkałam się z opinią Księdza, który nazwał homoseksualizm chorobą, którą należy leczyć. Matko i córko! Mam nadzieję, że Bóg da mu po dupsku za głoszenie takich teorii! Kościół nie ma prawa nazywać nikogo chorym psychicznie. Homoseksualizm nie jest chorobą i nie wiem dlaczego homoseksualiści mają się czuć zepchnięci na margines. Ja nie lubię żadnych manifestacji i nie podoba mi się widok dwóch całujących się facetów, jednak udowodnione zostało, że z homoseksualizmu nie da się człowieka wyleczyć i naprawdę dopóki ci ludzie nie robią nikomu krzywdy, w niczym mi nie przeszkadzają. Bóg jest kwintesencją dobra, Kościół powtarza to jak stara płyta, ale chyba nie potrafi wyciągnąć z tego żadnych wniosków. Dla mnie Bóg jest symbolem tolerancji, łagodności, radości. Za to kościół kojarzy mi się z nudnymi piosnkami, ponurą i nieszczerą atmosferą. Jeżeli ktoś uważa, że jestem mniej wierząca od katolików, to trudno. Wolę czynić dobro i rozmawiać z Bogiem w swoim sercu, niż podpisywać się pod tym wszystkim. Bóg wybierał sobie ludzi, którzy będą głosili jego nauki, ale jestem przekonana, że praca większości księży bardzo go rozczarowała.