premo93
02.09.2008 17:00
1. 1962 r. Papież Jan XXIII wydaje dokument "Instructio De Modo Procendendi In Causis Sollicitationis" zakazujący ujawniania przypadków pedofilii wsród księzy pod groźbą klątwy. Dokument nakazuje skłanianie ofiar do milczenia, także pod groźbą klątwy. Innymi słowy, jeżeli rodzice zgwałconego dziecka chcą ujawnić przestępstwo, wówczas grozi im (oraz dziecku) klątwa i wydalenie z kościoła.
(...)
2. Słyszałem, że jeden z papieży wydał na Polskę klatwe w zwiazku z tym iz walczyliśmy z Krzyzakam. Chciałbym zapytać o obecny status tego dokumentu.
3. Czy ateiści bądź agnostycy, którzy nie wierzą w Boga, ale uznają naukę moralną Kościoła (aborcja itp) moga zostać zbawieni?
1. Gdy rozsądza się sprawy, trzeba przede wszystkim poznać stan faktyczny. W tym wypadku trzeba wiedzieć o jaką tajemnicę chodziło w dokumencie z 1962 roku. Ksiądz prałat Raffaello Martinelli, który opracował dossier na te temat w wywiadze dla jednej z agencji mówił:
"Przede wszystkim oba cytowane dokumenty Stolicy Apostolskiej nie były tajne, jako że rozesłano je do wszystkich biskupów (jest ich ok. 5000), aby wskazać, jak mają postępować z przypadkami pedofilii.
Instrukcja z 1962 r. przewidywała ekskomunikę dla tego,
kto ujawniał szczegóły kanonicznej procedury karnej. W związku z tym należy pamiętać, że instrukcja ta omawiała sposób postępowania w tym procesie. Mówiła więc w istocie o tajemnicy procesowej, która jest równoważna z milczeniem, jakiego urząd domaga się w procesach cywilnych, gdy trwa śledztwo. Ani więcej, ani mniej. Jak każdy proces, również ten kanoniczny podejmuje kroki, które winny pozostać tajne właśnie po to, aby umożliwić upewnienie się co do prawdy i aby strzec najsłabszych stron.
Szczególnym powodem, dla którego instrukcja żądała zachowania tajemnicy postępowania kanonicznego, był ten, aby umożliwić świadkom składanie ewentualnych zeznań w sposób wolny, wiedząc, że ich zeznania winny być poufne a nie składane publicznie. I aby w następstwie tego również nie zostało zniesławione dobre imię strony oskarżanej, zanim zapadnie ostateczny wyrok.
Dalszy dowód na to, że Stolica Apostolska nie chciała ukrywać ani osłaniać takich przestępstw, stanowiło to, o czym mówi jeden z paragrafów - piętnasty - dokumentu z 1962 r., który zobowiązywał każdego: ofiarę lub świadka, kto dowiedział się, z wykorzystaniem konfesjonału, o nadużyciach seksualnych, do ujawnienia wszystkiego, pod karą ekskomuniki, jeśli tego nie uczynił".
Tyle cytat. Całość znajdziesz
TUTAJ Chodzi więc wyraźne o tajemnicę procesową, a nie nakaz milczenia dla tych, którzy zechcieliby komuś, np. prokuratorowi, poskarżyć się na postępowanie księdza. A tajemnica procesowa to naprawdę ważna sprawa. Wie o tym każdy, kto miał tę wątpliwą przyjemność zeznawać przed kościelnym sądem. Pytania stawiane przez sędziego siłą rzeczy ujawniają pewne podejrzenia. Rozgłaszanie ich zanim sąd nie wyda wyroku, to możliwość wyrządzenia podejrzanemu ogromnej krzywdy. Inaczej będzie jak do niedawna w Polsce: prokuratorzy publicznie stawiali ludziom poważne zarzuty, a postępowanie sądowe nie doprowadzało do skazania. A dobre imię człowiekowi zabrano...
Podsumowując: nie wierz we wszystko, co ktoś na jakimś forum napisał. Zajadli wrogowie Kościoła lubią fakty mocno podkolorować...
2. Na Polsce nie ciąży żadna kara kościelna.
3. Zobacz
TUTAJ J.