EAGA 30.05.2008 16:01

Moja córka jest "opętana" przez rozwiedzionego starszego mężczyznę. Często ją obrażał i z tego powodu płakała i mówiła, że to koniec; lecz końca nie widać. W rozmowach żali mi się, że nie ma szczęścia aby spotkać właściwego wolnego męższczyznę, aby z nim założyć rodzinę. Od lat szkoły podst. aż do studiów była wierna kościołowi.Przeszła wszystkie stopnie "OAZY" Jestem zrozpaczona. Czy to szatan tak ją niszczy, co robić?

Odpowiedź:

Już dawno temu doszedłem do wniosku, że czego jak czego, ale sposobu widzenia spraw dorastające kobiety nie jestem w stanie zrozumieć. Bo na zdrowy rozum nie można się przywiązywać do człowieka, który ciągle rani, obraża itd. A jednak jest to zjawisko dość powszechne... Podejrzewam, że jest to związane z częstym wśród młodych kobiet brakiem akceptacji samej siebie. Czyli tym samym co często u młodych kobiet leży u źródeł anoreksji, prób samobójczych itd. Czując się źle we własnej skórze szuka akceptacji, miłości. Dlatego tak mocno przywiązuje się do kogoś, kto jej tą miłość i akceptację kiedyś zapewnił i nie chce przyjąć do wiadomości, że coś się w tej kwestii zmieniło.

Lekarstwem na to może być tylko miłość. Czyli poczucie, ze jest kochana, akceptowana taką, jaka jest... Potrzeba jej Pani miłości, ojca, przyjaciół, może jakiegoś innego mężczyzny...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg