Gość 29.03.2024 04:29
Trapi mnie ocenianie grzechów popełnionych w myślach. O ile określenie materii grzechu z reguły nie sprawia mi problemu, to określenie świadomości i dobrowolności popełniania grzechu już tak. Przykładowo pojawią mi się myśli o charakterze seksualnym przez kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund, po czym przypominam sobie o konieczności tłumienia takich myśli jest pokusą czy grzechem, a jeśli tak to ciężkim?
Druga sprawa dotyczy, że pojawiają mi się myśli, że jeśli mój chory tata umrze to obrażę się na Pana Boga i powrócę do ciężkiego grzeszenia.
Starałem się jakoś tę myśli tłumić ale bez skutecznie. Po minucie lub kilku minutach w myślach modliłem się o litość dla chorego taty i że nie chcę ciężko zgrzeszyć. Byłem wtedy bardzo niewyspany i zmęczony psychicznie. Czy tymi myślami popełniłem grzech jeśli tak to był on ciężki? Czy to była po prostu pokusa? Po tym chodziłem normalnie do Komunii Świętej po mimo, że czułem lęk że robie coś złego. Jednakże rozum podpowiadał mi, że mogę chodzić do Komunii. Byłem już u spowiedzi i ksiądz powiedział, że zawsze w wątpliwościach grzechu należy pójść najpierw do spowiedzi, a nie chodzić do Komunii Świętej. Nie mógł stwierdzić ciężkości grzechu. Próbowałem walczyć ze skrupulatnym sumieniem ale komentarz księdza na spowiedzi zbił mnie ze ścieżki i zacząłem myśleć, że może zbagatelizowałem grzech.
1. Skoro przypominasz sobie o konieczność tłumienia takich myśli, to mamy do czynienia z pokusa nie grzechem. Bo nie ma aktu woli, by robić to co złe.
2. W takim wypadku potraktowałbym natrętną myl jako pokusę, nie jako decyzję o popełnieniu grzechu.
J.