Żaneta G. 23.01.2008 22:28
Szczęść Boże.
Tak sobie ostatnio pomyślałam, że skoro marzenia i podświadomość potrafią kierować naszym życiem, naszym zachowaniem, które normalnie by nie wystąpiło, to czy nie mogę pomyśleć podobnie w kwestii wiary? Mianowicie, jeżeli wierzę mocno, umysł [podświadomość, czy coś z tych rzeczy :P] (przy wykorzystaniu 100% naszego mózgu, być może, możliwa byłaby sprawa pokonania śmierci, a jakby po śmierci jakaś ta część umysłu mną kierowała..) mógłby [po śmierci] sam doprowadzić mnie do wykreowanego przeze mnie na ziemi raju, Boga. Wtedy jakże ważna byłaby kwesta sumienia.. Ale wracając do tematu, gdyby było to możliwe, to okazałoby się, że nie ma Boga, a to czy go po śmierci "spotkam" zależy tylko od tego, jak mocno wierzyłam. Wiem, że takie myślenie nie jest prawidłowe i nie jest zgodne z Kościołem, ale w życiu zwątpień jest wiele. Jednak myślę, że strona jest po to, by mnie od nich starać się odwieść.. Chciałam prosić o odpowiedź, by usunąć i wytłumaczyć te myśli.
Z góry dziękuję.