hmmmm 10.01.2008 15:51

Słucham Nirvany i zastanawiam się, czy powinnam słuchać dalej Chociaż przestać by było baaaardzo trudno). Większość tekstó wydaje mi się bardzo mądra i jestem pewna, że dzięki temu można się dużo dobrego nauczyć. Tylko, że są też takie które u normalnego człowieka podczas ich tłumaczenia mogą wzbudzić poprost obrzydznie nawet nie o to chodz, bo to też ma coś pokazywać, ma jakiś sens). Najgorsze jest to, że niektóre (rzadko, ale jednak się zdarza) obrażają Boga- przykład: "...god is gay" (w następnej piosence nazywa tak wszystkich ludzi włącznie ze sobą)- i nie tłumaczyłabym tego na wesoły niestety... Na pozór to wygląda na coś, co trzeba by było odrazu odrzucić, ale jednak wydaje mi się, żę to nie jest takie proste. Kurt Cobain, który pisał te teksty po pierwsze nie był raczej katolikiem bo nie został wychowany w katolickiej rodzinie (też raczej), jak coś to można go identyfikować bardziej z buddyzmem. Ale jednak. Jeśli jest jeden Bóg to Bóg z chrześcijaństwa, buddyzmu, czy islamu to ten sam- dobry itp. tylko ludzie na różny sposób sobie z tym radzą- ale to taka mała dygresyjka. Więc w wielu tekstach gość pisał o Bogu, piekle,, niebie i szatanie. Jeśli porusza się takie tematy, to chyba jednak trzeba wierzyć w Boga, bo gdyby nie- po co miałby rozwodzić się nad jakimś tam niebem czy piekłem którego wg niego wcale by nie było? Trudno go wyczuć, ale wydaje mi się że np"lithium" (bardzo bym prosiła zerknąć na tłumaczenie :) to piosenka która świadczy jednak o tym, że on zbilżał się do Boga, próbował go znaleźć, tylko było mu poprostu b. ciężko. Miał bardzo trudne i smutne dzieciństwo co zawaźyło też na jego dorosłym życiu. W ogóle skutkiem tego było popełnienie samobójstwa w wieku 27 lat.... Podobno samobójstwo to nie grzech, bo człowiek wtedy jest na wyczerpaniu psychicznym cz jakoś tak no wiec- nie wydaje mi się , żeby świadomi, sprejalnie obrażał Boga nie wiem za co...Chodzi tylko o to, że jak ktoś czuje się zagubiony, samotny, że nic nie znaczy dla innych, a przy tym widzi pewne rzeczy w ludziach które bywają bardzo smutne i nie umie sobie z tym poradzić, to nie tylko sam czuje się nikim i się do tego przyznaje, ale też suka winnych naokoło. W ogóle mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi. Przecież każdy nieraz ma jakieś przetensje do Boga ( absolutnire tego nie popieram) ale czasem poprostu tak jest i już.Niektóre teksty są prześliczne inne- włos się jeż na głowie- można wpaść w depresję to czytając i nieraz już się podczas słuchania takiej i takiej piosenki poryczałam. Czasem można się nauczyć co nalży robić (ile mądrych refleksji może ptrzeyjść po przesłuchaniu vczegoś takiego). Czasem można się nauczyć czego nie wolno robić, uczyć się na cudzych błędach. Ale zespołem satanistycznym to Nirvany nazwać nie można - na pewno więc proszę tylko o odpowiedź czy słuchanie tego jest grzechem? Czy może sa jakieś alternatywy np nietłumaczenie piosenek ( w miarę możliwości oczywiście) albo coąś takiego. A tak w ogóle modlę się za K. Cobaina i wierzę, że jest sobie teraz tam na górze w niebie i razem z Panem Bogiem śmieją się ze mnie, żę mam taki problem.....oj, jak chciałabym, żeby tak było. Wiem, żejednak z tymi tekstami naprawdę trzeba uważać. Mam 17 lat. parę lat temu wydawało ,mi się z oddalam się od Boga. Teraz na odwrót. Kiedyś myślałam, że jak będzie w końcu dobrze, to ju tak zostanie, że nigdzy nie będzie wątpliwości i że zawsze będę Jego "dobrą córeczką". Teraz wydaje mi się, że muszą pojawiać się trudności, żebym była prawdziwą, dobrą katoliczką. Nie może być przecież tak słodko. Może zły przykład ale- co z szatana byłby za szatan, gdyby nie było Boga? No coż, wydaje mi się, że jeste, na tyle siln, żeby mniej więcej sobie to wszystko w miarę prawidłowo poukładać. Chcę tylko wiedzieć, czy nie obrażam przez to Boga, bo nie chcę tego robić. Aha więc pytanie: czy słuchanie Nirvany to grzech? Jeśli ma Pan/pani/ksiądz (właściwie nie wiem do kogo to piszę ale czuję, że muszę ale mam nadzieję że ksiądz, prawda?) bladego pojęcia "co to ta Nirvana i Kto to ten Kurt Cobain i jakie to te teksty" to bardzo bym prosiła- (...) . tylko prosze nie pisać "Redakcja nie zajmuje się wystawianiem cenzurek komukolwiek..." Mi naprawdę na tym bardzo zależy, no może nie na wystawieni cenzurki, ale też nie na zbyt ogólnej analizie. Szczęść Boże :)

Odpowiedź:

Najpierw małe sprostowanie. Samobójstwo jest złem, jest więc też grzechem. Stopień winy może być różny. Oceniając złe czyny człowieka należy wziąć pod uwagę kilka rzeczy. Najpierw wielkość faktycznie wyrządzonego zła. Jest złem morderstwo, jest krzywe spojrzenie na bliźniego. Wielkość zła w obu przypadkach jest zupełnie inna. Potem patrzy sie na intencje (z tym ostrożnie). Czym innym jest uderzenie kogoś dla satysfakcji jaką to sprawi, czym innym dla opamiętania kogoś kto wpadł w histerię. Dalej ważna jest świadomość tego że sie coś robi i tego, ze to coś jest złe (to drugie pokrywa się nieco z tymi intencjami). No i ważne też jest, na ile człowiek konkretne zło popełnił dobrowolnie...

Odebranie komuś życia zawsze jest wielkim złem. Można dyskutować o intencjach, świadomości czy dobrowolności czynu...

Co do oceny tekstów Nirvany... Odpowiadający ich nie zna (i nie ma najmniejszego zamiaru wszystkie je teraz czytać). Nawet jednak gdyby je doskonale znał byłby daleki od wydawanie jednoznacznych ocen. Dlaczego?

Nikosa Kazantzakisa niektórzy traktują jak bluźniercę. Tymczasem w odczuciu piszącego te słowa tak nie jest. Autor ten raczej zmaga się ze swoją wiarą czy niewiarą, poszukuje (poszukiwał) prawdziwego obrazu Boga, piętnował skostnienie wiary itd. Ale to odczucie odpowiadającego nie musi być prawdziwe. Żeby to sensownie ocenić trzeba by dokładnych studiów. A i tak po ogłoszeniu wyników pozostaną tacy, których gorszyć będzie "Ostatnie kuszenie" i tacy, którzy swoją miłość do Boga będą zawdzięczać "Biedaczynie z Asyżu". Trudno innym narzucać swoja własną wizję twórczości tego autora.

Z Nirvaną zapewne jest podobnie. To co dla jednych może być bluźnierstwem (bo wyrwane z kontekstu naprawdę tak brzmi), dla Ciebie, lepiej znającej teksty Kurta Cobaina może być wyrazem jego poszukiwań i duchowych rozterek. Jeśli owe teksty na dłuższą metę uczą Cię mądrego budowania wiary, stawiania ważnych pytań, wycierania Boga z kurzu czy patyny uładzonego "kościelnego" przekazu, to dobrze. Jeśli oddalają Cię od Boga (nie chodzi o chwilowe rozterki, ale szerzą perspektywę) to musisz uważać.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg