Sławek
07.01.2008 20:51
Od pewnego czasu nurtuje mnie pewna kwestia.
Grzechem jest niepowstrzymanie drugiego człowieka od popełnienia grzechu.
Zastanawiam się jednak czy moja rola nie powinna się ograniczyć jedynie do uświadomienia drugiej osobie o konsekwencjach jej czynu? Przecież każdy człowiek ma wolną wolę i o ile jest świadomy swoich czynów może postępować według tej swojej woli.
Idąc dalej za tym rozumowaniem uniemożliwiając komuś popełnienie grzechu czy nie ograniczam jego wolnej woli? Bo wydaje mi się, że Bóg dając nam wolną wolę wiedział co robi i my teraz nie powinniśmy jej nikomu odbierać.
Jeżeli to co napisałem do tej pory, nie jest sprzeczne z nauczaniem kościoła, chciałbym aby odpowiadający odniósł tą kwestię do tak chodliwych ostatnio tematów jak aborcja czy zapłodnienie in-vitro.
Czy kościół lobbując za wprowadzeniem przepisów zabraniających tych metod nie ogranicza tej wolnej woli? Czy kościół nie powinien ograniczyć się jedynie do uświadamiania ludziom, że te metody są grzeszne? Katolikowi przecież powinno wystarczyć 10 przykazań? Przecież tam jest wyraźnie napisane: nie zabijaj. Więc po co z punktu widzenia kościoła wprowadzać dodatkowe przepisy państwowe?
Odpowiedź:
To nieprawda, ze grzechem jest niepowtrzymanie drugiego przed grzechem. Jest nim współudział w cudzym grzechu. Może on przybrać formę milczenia wobec zła, gdy należałoby mówić. Ale na pewno trudno, żeby człowiek chodził i szukał kogo by tu przed jakim grzechem powstrzymać...
Sytuacja o której piszesz tak właśnie wygląda. Politycy wywołali problem refundowania zapłodnienia in vitro z pieniędzy podatników. Kościół, który do tej pory ograniczał się do zwykłego przypominania, że tak postępować nie wolno (i nie domagał się zmiany przepisów) w tym momencie zabrał głos. Bo wychodziło na to, że zabieg ten mają opłacać także ci, którzy sie na takie działania nie zgadzają. Co więcej, na pewno by to zwiększyło liczbę tego rodzaju zabiegów. W takiej sytuacji trudno, żeby Kościół nic nie mówił. Bo to byłaby zgoda na zło.
Żeby nie było niejasności napiszmy wyraźnie: to nie Kościół domaga się zmiany przepisów (których zresztą właściwie w kwestii in vitro w Polsce nie ma). Przepis chcieli zmienić ci, którzy chcieli wprowadzić refundowanie tego zabiegu z publicznych pieniędzy.
Czy Kościół - jak to powiedziałeś - nie może lobbować? A czemu nie? Prawo państwowe powinno być sprawiedliwe. W demokratycznym państwie każdy obywatel ma prawo o to się troszczyć. Katolicy (także biskupi) nie są pozbawieni praw obywatelskich...
J.