Nuna 22.11.2007 18:05

z Katechizmu:

"Ignorancja często może być przypisana odpowiedzialności osobistej. Dzieje się tak, "gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu". W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia."

I też dalsze punkty, których nie będę przytaczac, żeby nie robić tasiemców...
Odnośnie ignorancji zawinionej - nurtuje mnie czy całkowite jej wyzbycie się jest możliwe. Np., gdy posiadam dość dużo wiedzę nt. prawd wiary, czytam dużo książek rel., modlę się, przystępuje do sakramentów, ale są wciąż problemy, grzechy, o których nie mam pojęcia, że w ogóle mogą być. I tak np. kiedyś nie zdawałam sobie sprawy z tego, że masturbacja jest grzechem lub mieszkanie razem przed ślubem. Ale jak do poznania tej wiedzy mogłam dojść? Przecież jest tyle innych problemów, o których pewnie też nie mam pojęcia. I teraz jesli jestem świadoma, ze mam w sobie dużo tej ignorancji zawinionej, to z której strony zacząć szukać? Na jakim problemie się skupić, skoro nie wiem, które są dobre, a które złe. Co jest grzechem, a co nie? Czy mam teraz analizować wszystko, co przyjdzie mi do głowy pod wględem grzeszności lub jej braku. To byłoby jakieś staranie, dążenie do poznania, wyzbycia się ignorancji. Jest tyle problemów, że nie wiem od czego zacząć i jak rozpoznać je w ogóle, że istnieją. A przecież muszę coś zrobić, od czegoś zacząć, bo jak popełnię jakiś grzech, to będzie na mnie ciążył zarzut, że nie starałam się o to, aby poznać czy to jest grzech, czy nie. Co robić?

Odpowiedź:

Jeśli ktoś nie zaniedbuje lekcji religii, chodzi na niedzielną Eucharystię i słucha kazań, to raczej trudno powiedzieć, że jakaś jego niewiedza odnośnie do grzechu jest ignorancją zawinioną. A jeśli zagląda do katechizmu, szuka odpowiedzi na dręczące go pytania, to jeszcze lepiej. Nie musi się bać. Jeśli z czasem odkryje, że coś jest grzechem a o tym nie wiedział, to przecież wystarczy powiedzieć o tym na spowiedzi.

Jak odkrywać co jest dobre, a co złe? Każdy grzech jest złem (choć nie każde zło jest grzechem). Jako podstawę więc można przyjąć, że grzechem jest to, co krzywdzi Boga, bliźniego lub mnie samego. A że coś krzywdzi najprościej odkryć, kiedy się to odniesie do siebie: czy chciałbym, aby mnie ktoś tak potraktował, jak traktuję innych. Podstawową pomocą są też przykazania. To hasła wywoławcze, wokół których powinna koncentrować sie ocena tego, co dobre, a co złe. Ale warto podchodzić do sprawy szeroko: nie zabijaj nie łamie tylko człowiek, który zabił, ale który pobił, obraził itd. To też zabójstwo, ale jakby na raty. Kradzież to nie tylko zabranie komuś z kieszeni, ale i np. nie wypłacenie mu uczciwej zapłaty za wykonaną pracę, oszukanie przy sprzedaży itd.

W praktyce chyba najwięcej kłopotów ludzie mają z uświadomieniem sobie, ze złem jest nadużywanie swojej sfery seksualnej. Wystarczy pamiętać, że wszystko co się z tą sferą łączy dopuszczalne jest dopiero po ślubie....

W ocenie tego, co złe, zawsze też można skorzystać z gotowego rachunku sumienia. Choćby takiego, który się ma w książeczce do nabożeństwa. Czasem dotykają problemów z pozoru drobnych. Ale warto się czasem nad sobą dokładniej zastanowić...

Możesz jeszcze zajrzeć co na temat rachunku sumienia napisał ks. M. Kaszowski (TUTAJ)

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg