Zocha 26.10.2007 17:59

Mam pytanie. Może naiwne ale bardzo potrzebuję krzepiącej odpowiedzi (bardzo proszę o odpowiedź na prywatny adres mailowy, bez publikacji).
Pan Jezus mówi w ewangeliach: proście a będzie Wam dane, mówi o wielkiej mocy modlitwy.... Wiadomo jednak, że modląc się otrzymamy to, co w zamierzeniu Pana Boga jest nam potrzebne do zbawienia.
Wyszłam za mą, niedawno. Za człowieka wspaniałego - czułego, troskliwego, kochającego dom, bardzo religijnego (nie mamy jednak dzieci - są tu pewne problemy). Ja chciałam wyjść za mąż, bardzo ale teraz się wypaliłam i mam wrażenie, że tego zamążpójścia bardziej chaciałam dla samego "chcenia" niż z gorliwego uczucia. Dręczą mnie teraz ogromne wprost wyrzuty sumienia, przyprawia mnie to o stany depresyjne, nerwicowe. Modlę się nieustannie bym zapałała szczerą miłością do Niego bo bardzo na to zasługuje. Moje pytanie jest banalne - czy jest szansa, że taką miłość wymodlę? Bym pozbyła się tych wątpliwości dot. dokonanego już przecież wyboru. Nie chcę "zrywać sakramentu" (jest dla mnie i dla mojego Męża bardzo ważny). Ale jednocześnie bardzo cierpię i wtedy nie mogę z siebie ofiarować Mu tego czego bym chciała. Przecież Pan Bóg, skoro udzielił sakramentu to chyba po to by taki związek małżeński otoczyć opieką (tym bardziej, że my też tego chcemy). Przecież taka prośba chyba nie jest przeciwdziałająca zbawieniu? Już nie wiem jak się modlić....

Odpowiedź:

Niestety, chyba krzepiącej odpowiedzi Ci nie udzielę... Bo to, co mogę napisać krzepiące nie jest.

Może się mylę, ale wydaje mi się, że Twój problem wynika z tego, ze nie zauważasz różnicy między zakochaniem a miłością. Chyba wydaje Ci się, że miłość polega na ciągłym chodzeniu w obłokach. A tak nie jest. Miłość to pragnienie dobra drugiego człowieka. To znajdywanie swojego szczęście w jego szczęściu. To normalne, że zakochanie minęło. Ono miało Ci tylko na początku pomóc prawdziwie kochać. Teraz właśnie nadszedł ten czas. Musisz kochać męża, a nie tęsknic za swoim uczuciem zakochania. To minęło. Praktycznie bezpowrotnie. Ale jeśli będziesz ilość pielęgnowała, za jakiś czas pojawi się "inne zakochanie". Bliższe tkliwości, serdeczności. Ale na pewno nie wróci w stosunku do twojego męża zakochanie, które będzie sprawiało, że na widok Twojego męża będzie Ci szybciej biło serce z radości. No, chyba że po czasie rozłąki. Tak to już jest...

Co powinnaś zrobić? Zamiast martwić się, ze minęło uczucie - to prowadzi tylko do frustracji i ucieczki w nową miłość - trzeba waszą małżeńską miłość pielęgnować. Bądźcie dla siebie mili, starajcie sie być dla siebie atrakcyjni, pozwólcie sobie na odrobię fantazji, która pchnie was do wieczoru przy świecach czy wyjściu do kawiarni (kawa w domu jest dobra, ale czar kawiarni była sympatyczny). Przede wszystkim jednak musicie pamiętać, że związaliście sie z sobą na zawsze. Nie ma odwrotu. Dopóki śmierć was nie rozłączy...

Bo w małżeńskie jest jak podczas alpinistycznej wspinaczki. Nie można zostawić partnera w pół drogi. To prawie zawsze kończy się tragedią. jesteście teraz na siebie zdani. Zamiast sie zastanawiać jak można było inaczej ułożyć sobie życie, trzeba się zmierzyć z tym, które jest.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg