Piotrek 12.10.2007 08:50

Szczęść Boże!

Podręcznik teologii moralnej A. Kokoszki mówi:
"W stanie narzeczeńskim zrozumiałe, a nawet konieczne sa pewne przejawy wzajemnego upodobania, życzliwości i czułości. Bez nich miłośc tych ludzi byłaby zagrożona. Przytulenie, uścisk dłoni czy pocałunek, jako wyraz miłości narzeczeńskiej są dozwolone, choćby budziło się wówczas pożądanie seksualne, zrozumiałe u narzeczonych. Nie może się jednak dołączyć zgoda woli na powstające podniecenie seksualne, które należy zlekceważyć. Wymagana jest w takich chwilach siła ducha, która płynie z utrwalonej cnoty wstydliwości"

Jak rozumiem pojawiajace się podniecenie w narzeczeństwie nalezy lekceważyć....czyli ignorować a nie uciekać, czy tak?
W innych serwisach katolickich, a także chyba tez tutaj padały rózne odpowiedzi, np., że jak przy pocałunku wystąpi niechciane podniecenie to nalezy zaniechać pocałunków.
Czy stosowanie się do zasad z podręcznika A.Kokoszki będzie jednak grzechem bo nakazuje on tylko ignorowac pewne rzeczy? Czy ten podrecznik ma kościelne imprimatur?

Odpowiedź:

Książka ta jest podręcznikiem teologii moralnej, więc można jej ufać. I szczerze mówiąc to właśnie podręcznikami pisanymi przez moralistów powinni kierować się ci, którzy piszą że coś jest albo nie jest grzechem, a nie w pierwszym rzędzie własnym uznaniem...

Skoro podręcznik teologii moralnej tak stawia sprawę, że wystarczy zignorować pojawiające się podniecenie, to jest to zgodne z tym, czego uczy Kościół. Zwróć tylko uwagę, że chodzi o narzeczonych, czyli kogoś planującego ślub, a nie o parę znającą się od tygodnia czy godziny. W narzeczeństwie bliskość jest ważna i potrzebna. Ale - jak to napisano w podręczniku - nie może być zgody na to, co jest już zarezerwowane na czas po ślubie...

J.

więcej »