Kolo 15.08.2007 11:35

Witam,
Mam takie pięć pytań.
1. Czy narażanie się na pokusy zawsze jest grzechem, czy są pewne usprawiedliwienia? Jakie konretnie?
2. Co powinien robić katolik, którego poglądy w pewnej dziedzinie zupełnie rozmijają się z kościelnymi?
3. Czy łamanie prawa jest kiedykolwiek grzechem? Np. sprzedaż pirackich płyt - czy to grzech? Jeśli tak, to dlaczego - co ma katolicyzm do przepisów?
4. Jak mam ocenić, czy grzech został popełniony "w ważnej sprawie" - jeden z warunków, aby był to grzech ciężki. Dla jednego "ważną sprawą" będzie np. 5 sekund pozwolenia sobie na nieczyste myśli, dla drugiego ogladanie pornografii przez 2 godziny. Jak to rozróżnić?
5. Czy Odpowiadający nie ma czasem wrażenia, że wypełniając wszystkie zalecenia wiary rezygnujemy z wielu ziemskich rzeczy (różnego rodzaju), na które osoby o bardziej swobodnym podejściu do wiary pozwalają sobie i cieszą się nimi? Czy aby być dobrym katolikiem, naprawdę trzeba z niektórych rzeczy rezygnować i umartwiać się tym? Wiem, że zazwyczaj grzeszne postępowanie powoduje złe dla człowieka konsekwencje, ale przecież nie zawsze. Jak pozbyć się tego uczucia? Jest jakiś sposób?
Dziękuję i pozdrawiam, z Panem Bogiem!

Odpowiedź:

1. Żeby sensownie odpowiedzieć na Twoje pytanie trzeba by wiedzieć o jakie konkretnie dziedziny Ci chodzi. Na przykład dla ale lekarza-alkoholika usprawiedliwionym narażeniem się na pokusę byłaby sytuacja, gdyby go wezwano do knajpy do chorego człowieka...

2. Taki katolik powinien poszukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego Kościół uczy tak, a nie inaczej...

3. Łamanie prawa bywa grzechem. I to dość często. Na przykład zarówno prawo państwowe jak i moralne zakazują zabijania. Sprzedawanie pirackich płyt jest grzechem dlatego, że ktoś zarabia w ten sposób na owocach nie swojej pracy, utrudniając zarobek właścicielowi...

4. Kiedy mówimy o łamaniu prawa Bożego "w ważnej sprawie" mamy na myśli wagę czynu. Czym innym jest, gdy ktoś napada na przechodnia i rabuje mu 200 zł, a co innego, gdy nie oddaje pożyczonej złotówki. Jest inaczej gdy ktoś kogoś pobije do nieprzytomności, a inaczej, gdy go odepchnie. Nie chodzi tu o motywy postępowania, ale o to, co konkretnie ktoś zrobił.

To o czym piszesz świadomość i dobrowolność czynu. Aby grzech uznać za ciężki człowiek musi być zasadniczo świadom dwóch rzeczy: że coś robi (czyli nie podczas snu) działa i że to co robi jest złe (można nie zauważyć ograniczenia prędkości i spowodować wypadek). Z kolei dobrowolność może być ograniczona na dwa sposoby: przez przymus zewnętrzny (np. szantaż) czy wewnętrzny (np. nałóg). Każdy ewentualny brak świadomości czy dobrowolności czynu rozpatruje się oddzielnie. Np. co innego, gdy alkoholik się leczy, ale mu nie wychodzi, co innego, gdy nic nie robi w kierunku zmiany sytuacji. Podobnie jest z działaniem w afekcie. Ktoś może być jakąś sytuacją tak wzburzony, ze nas sobą nie panuje. Dla innego wzburzenie może być pretekstem. Wszystko to trzeba w sumieniu rozważyć. Często też trzeba powierzyć sprawę spowiednikowi, bo nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie...

Gdy ktoś przez 5 sekund pozwala sobie na nieczyste myśli może być tak, że do końca nie zdaje sobie sprawy ze swojego zachowania. Przy dwugodzinnym oglądaniu pornografii trudno o wymówkę. To nie jest kwestia tego, co człowiek powie, ale jak jest naprawdę. Sumienie domaga się oceny prawdziwej...

5. Nie zazdroszczę tym, którzy nie wierzą w Boga, że mogą sobie na więcej pozwolić. Zło jest złem, dobro dobrem. Cieszę sie, że to widzę. Nie uważam też, by wiara jakoś specjalnie mnie ograniczała. PO prostu wiem, że "wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi mi korzyść" - jak mówił św. Paweł....

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg