młody17 16.06.2007 14:07

witam... mam 17 lat... i od dłuższego czasu dręczy mnie jedna sprawa... zastanawiam się czy popełniam grzech świętokradztwa... już opowiadam... chodzi o to, że mając 7 lat czy 8 lat (już nie pamiętam dokładnie) podbierałem ze sklepu rodziców po 2 zł tak, żeby sobie kupić słodycze (może uzbierało się łącznie koło 10-15 zł)... bardzo tego żałuję... i chodzi o to, że przy pierwszej spowiedzi nie powiedziałem tego, ale już nie pamiętam czy celowo... czy zapomniałem... i potem jakoś o tym nie myślałem... potem znowu podbierałem jakieś gumy... i to by było na tyle... byłem młody i głupi... pamiętam, że potem oddałem 10 zł... tzn. podrzuciłem je do siatki z pieniędzmi... a jakieś 3 lub 4 lata temu (nie pamiętam dokładnie) wyznałem to księdzu... i on powiedział, że byłem młody i mi to odpuścił... ale ten ksiądz był bardzo pobłażliwy... i zastanawiam się nad tym, żeby wyznać to jeszcze raz... a tak w ogóle to ja zawsze zbierałem się żeby to wyznać... układałem całą historię w głowie, ale zawsze działał na mnie stres i zapominałem... (bo nie chcę wyjść na takiego, że dopiero 4 lata temu opamiętałem się... ja już myślałem nad tym dłużej... ale zawsze coś przeszkadzało...) pewnie pośpiech, stres i wstyd... wiem, że to nie jest wytłumaczenie i źle się z tym czuję... jako przykład mogę podać to, że w grudniu zapomniałem przyznać się do picia alkoholu, nie dużo, bo ja dopiero skosztowałem w wieku prawie 17 lat, ale chodzi o to, że ze stresu zapomniałem tego powiedzieć... to było nieświadome... dopiero potem sobie to przypomniałem... myślałem, że wytrzymam z alkoholem do 18-tego roku życia, ale niestety złamałem przyrzeczenie... przepraszam, że tak się rozpisuję i przeszkadzam... dlatego teraz brzydzę się kradzieżą... i wiem, że nigdy niczego takiego nie zrobię... co mam o tym myśleć?? ja wciąż mam wyrzuty sumienia... ciągle o tym myślę... co mam robić?? proszę o pomoc... czuję się wielkim grzesznikiem i osobą, która popełniała grzech świętokradztwa... chciałbym być zbawiony... nie chcę być potępiony:(:( z góry dziękuję za pomoc:):)

Odpowiedź:

Kradzież zaczyna być grzechem ciężkim od wartości dnia pracy raczej ubogiego człowieka. Na pewno nie wynosi ona (ani nie wynosiła) 2 zł. Te kwoty się nie sumują, o ile nie planowałeś ukraść w simie większej kwoty. Ale nawet jeśli uzbierało się 10 zł, raczej nie był to grzech cięzki. Tym bardziej, ze zabrałeś rodzicom, a takie przypadki traktowane są łagodniej (rodzice i tak młodych ludzi utrzymują)

Zatem:

a) nie popełniłeś grzechu ciężkiego (a nie ma konieczności wyznawania wszystkich grzechów lekkich);

b) grzech (lekki) po latach wyznałeś i został ci odpuszczony;

c) nie masz pewności, że grzech zataiłeś na pierwszej spowiedzi (a spowiadać należy się z grzechów popełnionych na pewno, a nie hipotetycznych)

d) nigdy później go nie zataiłeś (zatajenie jest wtedy, gdy się pamięta, czego się nie chce powiedzieć)

Innymi słowy: nie ma mowy o spowiedzi i Komunii Św. świętokradzkiej.

Bóg Ci odpuścił. Więc przestań się zadręczać.

Jeszcze jedno: nie ma znaczenia, czy grzechy odpuszczał Ci spowiednik surowy czy łagodny. Zawsze robi to w imieniu Pana Boga. I gdybyś na uzyskanie rozgrzeszenia przez brak żalu nie zasługiował, to byś go nie dostał.

JK
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg