Gość 16.01.2024 16:02
Witam, proszę o pomoc. Kiedyś sobie założyłam że pójdę do spowiedzi i potem będę chodzić na nabożeństwa pierwszych sobót, ale tak wyszło że do tej spowiedzi nie poszłam i rachunek sumienia bardzo mnie przygniata i nie panuję nad rozumowym ocenianiem grzechów, jak uznaję że coś nie jest grzechem ciężkim to pojawia się myśl np - a co jeśli jest? Co jeśli próbuje go wyprzeć? Co jeśli miałam jakieś złe intencje? Mam też problem z tym że oskarżam się o grzechy których mogłam w ogóle nie popełnić i już miesza mi się w co faktycznie wierzyłam, robiłam, a co może albo nie ale nie ma pewności. Czy jeśli taki powiem na spowiedzi (który w rzeczywistości nie miał miejsca) to będzie kłamstwo na spowiedzi? albo gdy powiem że np "może zrobiłam... " .
Nie ukrywam że związku z brakiem spowiedzi nie chodzę na wspomniane nabożeństwa 1 sobotnie i szczerze to teraz za bardzo mi się nie chce, u mnie w parafii są o 6:30. Jak sobie to zakładałam to fakt bycia w łasce uswiecajacej po spowiedzi jakoś mnie wzmacnial i zachęcał, tylko że wydaje mi się to jakby interesowne. Bycie w łasce uswiecajacej - chodzenie na msze w soboty ; bycie przed spowiedzią - niechodzenie na ów msze bez intencji rozpoczecia przed kolejną spowiedzią bo nie dość że się nie chce, to jeszcze się pojawia takie nastawienie że to trochę "bez sensu". Czy taki sposób myślenia jest grzeszny?
Dziękuję za odpowiedź.
Musisz pozbyć się tego myślenia "grzech/nie grzech". Szukaj tego, co dobre. Czyń dobrze.
A co do rozeznania czy coś grzechem czy nie... Nie ma innej możliwości jak użyć własnego rozumu. I spytać na początek, czy to zrobiłem/am jest złe czy nie.
Więcej znajdziesz TUTAJ
J.