Danielutek 04.05.2006 13:45
Witam!
Zacznę od tego, że jestem teologiem, i tu tkwi problem, posiadłem wiedzę teoretyczną nt. miłosierdzia Bożego, o matczyności Niepokalanej, jednak nie umiem przestać sam siebie potępiać. Jak widać, mam też problem z sakramentem spowiedzi, odchodąc od konfesjonału brakuje tego uczucia ulgi co dawniej, co raz trudniej podejść do tegoż sakramentu bo zaczynam wątpić w skuteczność, dopatruję się tutaj właśnie kwestii samopotępiania...moje pytanie: co z tym zrobić. Nie mam problemu, jeśłi chodzi o wiarę w Boga, jest mi ona wrodzoną, jest to dla mnie oczywiste, wiedza z zakresu biblistyki tylko mnie upewniła jeśłi chodzi o historyczność wydarzeń opisanych w biblii, jednak pozostaje kwestia wątpienia w zbawienie, w jego możłiwość. Cały czas mam w sercu, że nie zasługuję na nie. A boję się, że odtrącam Bożą dłoń. Proszę o pomoc. Daniel.