zuza 15.03.2006 21:40

Witam.
Mam pytanie dotyczace czystości przedmałżeńskiej. Jesteśmy narzyczeństwem i za rok planujemy ślub. Jednak nie potrafimy sobie poradzić z grzechem nieczystości. Prubujemy juz na rozne sposoby, ciagle solennie obiecujemy sobie, ze to sie juz nie powtorzy, spowiadamy sie regularnie, ale uporać sie z tym do konca nie potrafimy. Tacy jestesmy szczesliwi jak sie nam uda wytrazymac dluzszy okres czasu, a pozniej znowu trach i wszystko diabli wzieli. Męczy nas to strasznie. prosze poradzcie, jak sie z tym uporac. Nie mieszkamy razem, moj narzeczony czasem u mnie nocuje, ale to nie jest najbardziej 'niebezpieczna' sytuacja, bo jestem razem z kolezanka w pokoju. Czasami wystaczy nam 15 minut, jak jestesmy sami,zeby zgrzeszyc. Juz czasem zastanawiamy sie, czy chodzic do spowiedzi, bo chociaz zalujemy i obiecujemy sobie poprawe, to i tak pozniej wychodzi inaczej. Juz i tak jest lepiej, jak bylo wczesniej. Rzadziej grzeszymy. Wiemy, ze pieszczoty miejsc intymnych sa grzechem, ale mozemy poswolic sobie na pieszczoty, ale unikac orgazmu, czyli sprobowac tak stopniowo odejsc od grzechu? Czy lepsze jest raczej calkowite zerwanie z grzechem?. Jeszcze raz prosze o pomoc.

Odpowiedź:

Prowokowanie w sobie lub partnerze podniecenia seksualnego jest grzechem, więc szczegóły nie mają w tej sprawie większego znaczenia. Odpowiadający jest więc zdania, że ta metoda stopniowego odchodzenia od siebie nie jest dobra...

Tak naprawdę w waszym przypadku nie chodzi o to, żebyście zabili w sobie pragnienie bliskości z narzeczonym/narzeczoną, ale żebyście poczekali. Dlatego wydaje się, że sposób jaki do tej pory przyjmujecie, jest dobry: nie chcę, staram się, unikam okazji do grzechu. Może tylko starajcie sie bardziej pamiętać o tym "jeszcze nie"...

Bóg na pewno widzi waszą dobrą wolę....

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg