Gość 10.12.2023 13:58
Witam serdecznie,
Jestem świadoma, że było tutaj już wiele pytań tego rodzaju, jednak mam potrzebę zadania własnego pytania na podstawie osobistych doświadczeń, nie ukrywam, że pokładam duże nadzieje, że osoba po drugiej stronie mi odpowie i wesprze dobrym słowem w moim kłopocie.
Wiele lat temu będąc dzieckiem, zaczęły się u mnie pojawiać zupełnie nie wiem skąd natrętne myśli bluźniercze w stosunku do Pana Boga/Świętych. Na szczęście może nie całkiem ale na wiele następnych lat to minęło na tyle, że byłam w stanie normalnie funkcjonować i aż tak się tym nie przejmować.
Aktualnie od paru miesięcy to wróciło. Pragnę zaznaczyć, że te brzydkie myśli, które pojawiają się w mojej głowie w stosunku do Pana Boga, Pana Jezusa czy Najświętszej Maryji są niechciane. Czuje się okropnie jak w myślach czy w słowach kiedy wypowiadam świadome dobre intencje, które szczerze płyną z mojego serca a w tle w głowie nagle nawiedzają mnie przekleństwa, przezwiska czy inne wyrazy, których ja nie akceptuję w żaden możliwy sposób. To się pojawia podczas rozmowy z Panem Bogiem w ramach modlitwy czy na Mszy Świętej. Codziennie sobie powtarzam, że Pan Jezus jest miłością i ufam mu bezgranicznie i jednocześnie przepraszam Go za to wszystko. Im bardziej to wszystko mnie nawiedza tym więcej temu wszystkiemu zaprzeczam i popadam w błędne koło, towarzyszą mi duże wyrzuty sumienia, że ranię Pana Boga i nie potrafię tego wszystkiego skontrolować i zapanować nad tym a bardzo tego chcę.
Swoje problemy powierzam również Matce Boskiej Nieustającej Pomocy by pomogła mi uporać się z tym problemem i by udało mi się wrócić do takiego wewnętrznego spokoju i rozluźnienia emocjonalnego.
Od pewnego czasu boje się nawet iść na Mszę Świętą, ponieważ nie chcę obrażać Pana Boga. A kiedy wracam to analizuję to co zdarzyło mi się pomyśleć i znowu czuję się podle. Jestem Bogu wdzięczna za wszystko co mam. Nie jestem człowiekiem idealnym ale staram się na co dzień czynić dobrze, lubię pomagać innym i jestem wrażliwa na czyjąś krzywdę.
Podczas modlitwy zawsze mam dobre intencje, wszystkim życzę jak najlepiej, proszę Pana Boga o zdrowie dla rodziców i wszystkich dookoła, których kocham, jednak nawet wtedy myśli natrętne nie dają o sobie zapomnieć. Proszę o zdrowie dla kogoś i potrzebne łaski a w tle pojawiają się myśli odwrotne/złorzeczące. To wszystko wzmaga we mnie duży lęk i strach, bo przecież chce dobrze i boję się, że stanie się coś złego komuś przez to, że pojawiła się myśl odwrotna a zamysł był inny (dobry).
Nie mam z kim o tym pogadać, wstyd mi za to, wyspowiadałam się z tych myśli i kompulsji, ksiądz polecił mi modlitwę do dusz czyśćcowych.
Bardzo proszę rozpatrzyć mój kłopot. Wierzę, że tutaj ktoś po drugiej stronie nada mi nowe spojrzenie na ten temat.
Jak Pan Bóg, Matka Boża widzą to wszystko, jak mnie postrzegają? Czy nie powinnam się tak przejmować? Czy mogę mimo największej fali niechcianych myśli chodzić normalnie do Kościoła? Bardzo bym chciała by Pan Bóg brał pod uwagę tylko te moje prawdziwe dobre myśli i intencje, które mam w sercu, żeby nigdy nie brał pod uwagę moich myśli niechcianych czy odwrotnych do moich prawdziwych próśb.
Wierzę, że ten okres świąteczny będzie jakimś przełomem w moim życiu. Kocham Boga i Go bardzo szanuję...
Będę wdzięczna, za przeczytanie tej wiadomości, będę tutaj zaglądać z nadzieją na odpowiedź...
Bardzo dziękuję, Bóg zapłać.
Hm. Nie wiem czy potrafię coś skutecznego poradzić. Nie sądzę. Na pewno jednak mogę powiedzieć, że niechciane myśli nie są grzechem. W żadnym wypadku. Mogą być pokusą czy nawet jakimś szatańskim nękaniem; mogą też być wynikiem jakieś nerwicy. Nie wiem. W każdym razie na pewno nie są grzechem. Nie ma co się czuć winnym, nie ma co ciągle za to przepraszać. Rozumiem chęć przeproszenia, na pewno nic w tym niewłaściwego, ale realnie to nie ma tu winy, więc i przepraszanie tego, który wie wszystko, także to jak bardzo człowiek takimi myślami bywa udręczony, nie jest konieczne.
Myślę, że niezależnie od źródła tego problemu (np wspomniana wcześniej nerwica) warto spojrzeć na to jak na szatańską próbę odciągnięcia Cię od Boga. No bo popatrz: skutek tego jest taki, że czujesz się winna, nie chcąc obrazić Boga wolisz unikać nawet Mszy. Komu może na czymś takim zależeć? Tylko diabłu. Miej tego świadomość i nie zaniedbuj praktyk religijnych.
J.