Solei 26.12.2005 13:50

Wczoraj próbowałam się modlić, ale jakoś nie mogłam. Chciałam zmówić Ojcze Nasz, załamałam się na słowach "bądź wola Twoja". Nie umiem tego powiedzieć, tak się boję. Rozpłakałam się z własnej słabości. Od jakiegoś czasu przechodzę coś w rodzaju kryzysu. Moja wiara nie zmienia się, ale zmienia się moje życie. Jest mi coraz ciężej, mam coraz mniejszą wolę życia. Po spowiedzi trochę się polepszyło, ale chociaż nie jestem gorsza niż kiedyś, pomagam ludziom, śpiewam w kościelnym zespole (to też już mi nie daje radości) brakuje w moim życiu Boga. Po prostu któregoś dnia bez większej przyczyny, jak mi się wydaje, poczułam że Go nie ma. Pomimo to, że potrafiłam płakać ze szczęścia, kiedyś naprawdę czułam Jego obecność a nie robiłam nic innego niż teraz. Nie wiem co robić... pomocy....

Odpowiedź:

Trudno tak naprawdę człowiekowi w takiej sytuacji pomóc... Ale jeśli można coś radzić...Chyba należy zwrócić uwagę, że nasze odczucia należy poddawać pod osąd rozumu. W tym wypadku należy zdać sobie sprawę, że istnienie Boga nie zależy od tego, czy tak albo inaczej sprawę odczuwamy. On istnieje niezależnie od naszych odczuć. I jeśli jakoś można Go poznać, to rozumem, a nie odczuciami. Rozum wskazuje, że nasza wiara jest prawdziwa. Wierzymy, że ten, który umarł i zmartwychwstał, mówił nam prawdę...

Więcej na ten temat znajdziesz TUTAJ
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg