Janek 05.12.2023 16:26
Szczęść Boże.
Chciałbym zapytać o jedną rzecz, która mnie dręczy już wiele lat. Mówi się, że „cel nie uświęca środków”, i nawet w jednym z ostatnich pytań Odpowiadający to zacytował w swojej odpowiedzi. Pojawia się we mnie taki zarzut do Pana Boga, z którym walczę już wiele lat – i któremu się sprzeciwiam od początku gdy się we mnie pojawił – ale on wciąż daje mi tę wątpliwość i sprawia, że nie potrafię zbliżyć się w wierze i zaufaniu do Pana Boga.
Zarzut dotyczy tego, że Pan Bóg złamał tę zasadę „celu, który powinien nie uświęcać środków”, i specjalnie chciał i liczył na to, że Adam i Ewa ulegną grzechowi (i dlatego specjalnie postawił w Edenie Węża i Drzewo Poznania Dobra i Zła), bo chciał aby pojawił się na całym świecie chaos związany z grzechem i cierpieniem, aby to wszystko później naprawić, przychodząc na Krzyż. A to wszystko po to, aby wyprowadzić z tego jakieś większe dobro. Więc osiągnął zapewne ten cel większego dobra (tylko ja przez moje wątpliwości i nieufność – i przez ten zarzut – nie umiem ciągle w tym większym dobru mieć udziału), ale jednocześnie to większe dobro było kosztem całego chaosu na świecie, cierpienia, grzechu, i śmierci naszej, i nawet męki i śmierci krzyżowej Jego Samego (Pana Jezusa, Drugiej Osoby Trójcy Świętej), nie mówiąc o „kosztach” związanych z tym, że część stworzeń Bożych będzie potępiona.
Jak to pokonać? Przez ten zarzut trudno jest mi ufać Bogu i widzieć Go jako Dobrego i Sprawiedliwego i Kochającego i Czułego Ojca. Bardziej widzę go przez ten zarzut jako jakiegoś nieczułego szaleńca, który właśnie zrealizuje każdy swój cel, i wprowadzi w cierpienie z nim związane każdego bez wyjątku, nie pytając nikogo o zgodę. Zatem Pan Bóg jawi mi się przez ten zarzut, jakoby działał „po trupach do celu”. I tak sobie myślę, że jedyne co mogłoby mnie uwolnić od tej ciągłej pokusy tej myśli, jest stać się w jakiś nadprzyrodzony sposób świadkiem, że Bóg taki nie jest, ale że Kocha, i jest Miłosierny, i że jest Wrażliwy i Czuły. Poznać i zrozumieć – głęboko w sercu – dlaczego postawił w Edenie Drzewo Poznania Dobra i Zła, i Węża, i poznać też może, jak bardzo zranił Go (i może również zaskoczył) czyn Adama i Ewy (i samo podłe kuszenie w wykonaniu Węża), a nie że było to wszystko przez Niego zaplanowane, nie że spłynęło po Nim jak po kaczce, nie że było częścią jakiegoś większego/dobrego planu, kosztem właśnie całego późniejszego chaosu na ziemi. Choć wolałbym też jednak zaufać Panu Bogu i wierzyć, nie rozumiejąc tego wszystkiego, i nie znając Intencji Jego Serca.
Proszę o poradę, co robić i jak to pokonać.
Dziękuję za odpowiedź.
Hm. Tu nie chodzi o "jakieś" większe dobro. Tu chodzi konkretnie o wolność. Bóg nie chce, żebyśmy byli Mu posłuszni tylko dlatego, że nie mamy innego wyjścia. Jak posłuszne Jego woli, wyrażonej w prawach przyrody, są np. drzewa zrzucające jesienią swoje liście. Bóg chce, byśmy sami zrozumieli, że dobro jest naprawdę dobrem, a zło, naprawdę złem. Trudna to dla nas lekcja, bolesna. Ale czyż nie o to chodzi, byśmy przeszedłszy przez tę szkołę doświadczenia bólu i zła w wieczności nie byli już narażeni na to, że znów głupio zbuntujemy się przeciw Bogu i wybierzemy zło?
J.