Gość 03.12.2023 20:54
Jestem skrupulantem. Ciągle wynajduje sobie nowe grzechy, i to chyba czasem z coraz większą wagą.
(...)
Wiem, mogę porozmawiać ze spowiednikiem i zamierzam, ale szukam też pomocy w Internecie. Poza tym, mój spowiednik jest już chyba mną zmęczony.
Jeszcze jedna sprawa. Podobno jeśli uważa się jakiś grzech za ciężki, to on tak jakby staje się ciężki. Czy dla skrupulanta to też tak działa?
Mogę próbować rozwikłać Twój problem, ale... po co? To nic nie da. Po przedstawieniu Ci odpowiedzi, będziesz się zastanawiał, czy jest słuszna. I niepokój zostanie. Rada spowiednika miałaby większą moc.... Po drugie, za chwilę zacznie Cię nękać inny problem. I znów szeroko go opiszesz, ja Ci odpowiem, a sytuacja się powtórzy. I tak bez końca. Nie? Od paru lat mocno przybyło tu pytających z problemem skrupułów. Widzę, jak te czy ów zadaje całe serie pytań. Widzę jak po jakimś czasie zadaje znów to samo pytanie, bo albo zapomniał co napisałem albo chce sprawdzić czy po czasie odpowiem mu tak samo. Ii tak bez końca... To nic nie daje. Trzeba po prostu zdecydować się na leczenie. Przez spowiednika.
Napisałem dwa teksty, z których mający problemy ze skrupułami mogą skorzystać. Czy to grzech i Jak poradzić sobie ze skrupułami? Mogę doraźnie odpowiedzieć na takie czy inne pytanie, robię to, wbrew sobie i wbrew sztuce, ale to naprawdę nic nie da. Przeżywający koszmar skrupułów musi się nauczyć samodzielnie oceniać dobro i zło. I musi się nauczyć umiarkowania w doszukiwaniu się zła. Trudno przecież powiedzieć, że oglądanie wojennego filmu jest wspieraniem wojny, że trzeba sprawdzać każdy papierek na drodze czy przypadkiem nie jest "świętym obrazkiem", a wychodzenie z domu, gdy na drodze ślisko, jest narażaniem swojego życia. Trzeba do tych spraw podchodzić z roztropnością i umiarem. Przede wszystkim zaś zamiast szukać zła trzeba się skoncentrować na dobru.
To moja rada. Nie da się do niej zastosować, bo niepokój? No właśnie. Rada ma sens, gdy jest przyjmowana czy odrzucana przez rozum. Nie jest w stanie uleczyć lęku, o ile człowiek nie podejmie wysiłku, by przestać lęk traktować jako miernik tego, co dobra a co złe. To musi rozstrzygać rozum. A strach trzeba opanować. Ostatecznie to nie jest tak, że trzeba działać szybko, prawda? Przecież Bóg nie zsyła gromów na tych, którzy grzeszą, prawda?
J.