Guest 29.11.2023 13:51
Chciałbym zapytać o ten grzech przeciw Duchowi Świętemu. W ostatnim pytaniu (https://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/829a3e) odpowiedział Pan pytającemu: „I proszę pamiętać: ten grzech polega na zatwardziałości serca. To właśnie ona uniemożliwiając skruchę uniemożliwia przebaczenie grzechów. Nie chodzi o żaden pojedynczy czyn, który miałby zagrodzić drogę do zbawienia”.
A co jeśli – tak jak Pan powiedział – ta UNIEMOŻLIWIAJĄCA skruchę i przebaczenie grzechów „zatwardziałość serca”, pojawia się z powodu wielu wcześniejszych grzechów albo nawet jednego poważnego (tak jak List do Hebrajczyków 12,16-17 opisuje to na przykładzie Ezawa ””który za J E D N Ą potrawę sprzedał swoje pierworodztwo. A wiecie, że później, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie znalazł bowiem miejsca na nawrócenie, choć go szukał ze łzami””) – co jeśli ta „zatwardziałość serca” (tym wszystkim spowodowana), staje się wieczna i NIEMOŻLIWA do uleczenia już za życia? Co jeśli wiele grzechów lub pojedynczy poważny grzech właśnie zagradza drogę do zbawienia, bo czyni tę zatwardziałość wieczną – bo zabiło się w sobie Pana Jezusa, ponownie się go ukrzyżowało, i z powodu tej zatwardziałości, nie ma już się dla siebie Ofiary Pana Jezusa, która mogła by to zmazać?
Co jeśli ktoś zauważa swój błąd, odczuwa „przeraźliwe oczekiwanie sądu i ognia” (Hbr 10,26-27), słyszy że „NIEMOŻLIWE jest odnowić go ku nawróceniu” (Hbr 6,4-6), i płacze i szuka nawrócenia ze łzami, ale nie znajduje na nie miejsca (słysząc właśnie o podobnym szukaniu nawrócenia ze łzami i nie znajdowaniu na nie miejsca z Hbr 12,16-17 na przykładzie rozpustnika Ezawa)? Co jeśli z tej zatwardziałości serca, która jak Pan pisze – UNIEMOŻLIWIA skruchę i UNIEMOŻLIWIA przebaczenie grzechów – co jeśli z tej zatwardziałości nie da się wyjść, nawet jeśli się „chce”? Co jeśli jest to stan wieczny już za życia? I co jeśli można już wtedy tylko ze łzami walczyć ze sobą samym, być jakby skłóconym ze samym sobą jak Szatan (Mt 12,22-30), mówiąc „chcę wrócić do Boga, chcę kochać, chcę mieć Ducha Świętego” (i nawet przy tym przestaje się grzeszyć, przestaje się czynić zło, i próbuje się czynić dobro), ale już na sposób wieczny ma się w sobie taką wieczną kondycję niemożności wyjścia z tej zatwardziałości, bo nawet to całe unikanie zła i czynienie dobra, byłoby pozbawione Mocy Bożej, i byłoby tylko z ciała i krwi?
Czy nie na tym mógłby polegać właśnie grzech przeciw Duchowi Świętemu? Że owszem – tak jak Pan napisał – polega on na „zatwardziałości serca”, która to zatwardziałość uniemożliwia skruchę i uniemożliwia przebaczenie grzechów, ale właśnie z tą różnicą, że gdy popełni się za życia ten grzech, to ta „zatwardziałość serca” stawałaby się wieczna, i nie dało by się z niej wyjść nawet jeśli by się „chciało”? I stąd to szukanie nawrócenia ze łzami, a nie znajdowanie na nie miejsca? I że w „zatwardziałości serca” nie chodziło by o to (jak to niektórzy tłumaczą), że ktoś nic sobie nie robi z grzeszenia, i tak sobie grzeszy i grzeszy, czyni zło, i wtedy ktoś wystawia mu opinię, że grzeszy przeciw Duchowi Świętemu, bo jest zatwardziały, zuchwały, i zacięty w grzeszeniu (ale jak przestanie czynić to zło i się nawróci, to tłumaczą, że wtedy wyjdzie ze ścieżki grzechu przeciw Duchowi Świętemu); tylko że może właśnie w prawdziwej tragedii „zatwardziałości serca” chodziło by o to, że po popełnieniu tego grzechu, ktoś już mógłby nie chcieć grzeszyć, zewnętrznie na przykład przestaje grzeszyć, odczuwa przeraźliwe oczekiwanie sądu i ognia, chce powrotu do Boga, ale z powodu tego grzechu, osiągnął stan wiecznej – własnej – niemożności powrotu do Boga, bo mówi „chcę”, a jednak w tej uszkodzonej kondycji własnej – na sposób wieczny – mówi jednocześnie „nie chcę” (czego Bóg nie będzie gwałcił), i jest skłócony ze sobą, została sama skorupa, pozbawiona Ducha Świętego, i było by to niemożliwe do uleczenia?
Czy nie na tym mógłby polegać właśnie grzech przeciw Duchowi Świętemu, że gdy naprawdę popełni się jeszcze za życia ten grzech, to ta „zatwardziałość serca” staje się wtedy wieczna, i NIEMOŻLIWE jest z niej wyjść, NIEMOŻLIWE jest znaleźć na to miejsce, nawet jeśli by się chciało, i szukało tego ze łzami?
Istotę grzechów przeciw Duchowi Świętemu wyczerpująco wyjaśnił o Jacek Salij w tekście, który często tu polecam. Proszę zajrzeć TUTAJ. Wyjaśnię tylko krótko raz jeszcze: istotą grzechu przeciw Duchowi Świętemu jest trwanie w niepokucie. "CO jeśli:, które w pytaniu o tyle nie ma sensu, że skoro człowiek żałuje, to nie trwa w niepokucie, czyli nie popełnił grzechu przeciw Duchowi Świętemu. Kropka.
J.