Wisia - no name 12.06.2005 12:53

Ostatnio mam właściwie taki problem:do tej pory starałam się jakoś żyć lepiej, miałam głębsze przezycia religijne i wydawało mi się, że moje życie odmieni się na lepsze, ale wszytko znowu wróciło do tzw. "normy" tj. pokłociłam się z Mamą, powiedziałam jej coś czego teraz żałuję i wydaje mi się, że właściwie nie umiem sie tak gruntownie nawrócić, ciągle jest to samo, i chyba nie ma sensu dalej się starać, bo to nic nie da. Ostatnio miałam takie odczucie praginienia dobra, odmiany życia, ale wszytko poszło na marne i mam takie wrażenie, że w ogóle chyba nie potrafię byc dobra. Zwłaszcza nie mogę się zmusić do czynności takich jak sprzątanie w domu, jest jakis na to sposób? Od razu po tej kłótni chciałam iść do spowiedzi, ale Rodzice mi odradzają, mówią zebym nie szła z jednym grzechem, albo żeby poczekać na jakąś specjalną okazję np.Święta. Ja teraz myślę, że Spowiedź mi wiele nie pomoże, bo chyba jestem wewnętrznie zepsuta, ale z drugiej strony nie mogę żyć z grzechem, wierzę, że mam jeszcze jakąś szansę, zeby znowu spróbować. Przedtem wydawało mi się, że kocham Boga, że On jest najważniejszy, ale teraz myślę, ze tylko mi sie wydawało, bo inaczej nie obrażałaby Go tak jak to się stało. Co mam teraz zrobic?

Odpowiedź:

Skoro po tej kłótni wszystko wróciło do normy, a nawet rozmawiasz z rodzicami o spowiedzi z tego grzechu, to najprawdopodobniej nie było to jakieś poważne przewinienie moralne. Zapewne Cię poniosło, ale gdy emocje opadły wszystko wróciło do dobrej normy. Tak to już jest, że nie zawsze potrafimy się opanować. Ważne, by się nie poddawać, ale zawsze szukać zgody. Swoją świętość trzeba wykuwać dzień po dniu, czasami mozolnym podejmowaniem ciągle tych samych postanowień. Nie zniechęcaj się. Właśnie zniechęcenie pochodzi od diabła, bo prowadzi Cię do bylejakości. Ważne że - jak mówisz - kochasz Boga. Jeśli nie jesteś idealna, On Cię i tak kocha, jak kochał wszystkich skruszonych. Staraj się i się nie załamuj, gdy nie wychodzi...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg