Gość 02.11.2023 10:10
Wiem, że zbawienie i miłość do Boga są najważniejsze. Nie mają sobie równych - oby w niebie znalazło się nas jak najwięcej. Ważne jest też to, aby skupić się na tym co tu i teraz - w perspektywie wieczności z Bogiem
Mam jednak pytanie - skoro o końcu świata mówi się bardziej jako o jego odnowieniu, to jak pogodzić to z tym, że będące w agonii Słońce wchłonie Ziemię lub spali ją doszczętnie lub ostatecznie zostanie pochłonięta przez czarną dziurę w centrum galaktyki? Oczywiście teologia nie przeczy temu wszystkiemu, zaś nauka opisuje rzeczywistość.
A gdyby tak na przykład paruzja wydarzyła się wcześniej, np. jutro, to czy byłyby jakieś szanse na to, że powracajacy Chrystus w jakiś sposób uratowałby świat, rozpoczynając i dla Ziemi i dla wszechświata zupełnie nową przyszłość w ramach tej odnowy, przemiany? Oczywiście nikt nie wie, jak to będzie - i zaznaczając ponownie, że nie jest to dla zbawienia najważniejsze - mam może nieracjonalną, może infntylną nadzieję - tak może to ocenić Pan Odpowiadający - że Pan Jezus przyjdzie wcześniej i w jakiś sposób zapobiegnie katastroficznemu scenariuszowi kosmologicznemu, aby Ziemia i kosmos mogły trwać wiecznie i zostać przemienione w "nowe niebo i nową ziemię". Wiem, że takie wyjaśnienie może wydać się nieprawidłowe merytorycznie, ale podobny sposób myślenia odnalazłem u niektórych teologów. Wiem, że może to próżna nadzieja, ale jakoś wydaje mi się to prawdopodobne. Oczywiście można różnie to rozumieć - w Kościele funkcjonuje wolność badań teologicznych. Wiem, że teologia nie przeczy nauce, ale w głębi serca mam taką może i naiwną nadzieję, że Pan Bóg nie po to stwarza, aby później unicestwić. Po co niszczyć coś, co jest samo w sobie piękne i dobre? Może Pan Bóg myśli podobnie? Sam Pan Odpowiadający u kogoś w podobnym pytaniu zasugerował podobne rozwiązanie. Proszę o wypowiedź. W jakiś sposób taka może i niepoprawna nadzieja jest dla mnie zachętą do tego, aby - jeśli nastąpi coś takiego - pracować dla wieczności, już tu, w doczesności. I proszę nie traktować mojej wypowiedzi jako naczelnej treści nauczania Świadków Jehowy.
Odpowiadając na to pytanie trzeba chyba po prostu zauważyć, że dla Boga niekoniecznie istnieje czas. I w tym naszym życiu przyszłym też.
J.