PD 20.10.2023 21:22
Zastanawiałem się ostatnio nad pewną czysto abstrakcyjną, ale jednak ciekawą kwestią i jestem ciekaw czy Odpowiadający ma jakieś przemyślenia w tej materii. Kościół uznaje, że człowiekiem jest się od momentu poczęcia. Tzn. nie ma oficjalnej deklaracji i nie wiemy kiedy dokładnie pojawia się dusza, ale zakładamy, że być może już w chwili poczęcia. Chodzi mi o dzieci, które zmarły jeszcze w łonie matki. Takich przypadków jest sporo. Nie chcę rzucać procentami, ale generalnie od pewnego czasu wiadomo, że tak naprawdę w większości przypadków po zapłodnieniu, nie dochodzi do zagnieżdżenia się zarodka i obumiera on. Kobieta nawet tego nie zauważa. W związku z tym, jeżeli przyjmiemy, że dusza jest obecna od momentu poczęcia to w "zaświaty" (celowo nie wikłam się już w kwestię zbawienia dzieci zmarłych bez chrztu) trafiają w większości ludzie, którzy tak na prawdę na tym świecie spędzili kilka godzin/dni i to w zupełnej nieświadomości. Wiem, że Bóg na pewno zorganizował to tak, żeby było dobrze, ale to jednak ciekawe. Czy Odpowiadający zastanawiał się kiedyś nad tym?
Tak, zastanawiałem się. Nie rozumiem w czym problem. Że te dzieci, gdyby miały być zbawione, dostają się do nieba bez wysiłku? Ja tam nikomu nie zazdroszczę tego, że dostanie się do nieba. Bycie chrześcijaninem uważam za przywilej i zaszczyt, a prawo Boże nie za uciemiężenie, ale, z racji jego (prawa) mądrości, powód do chluby.
J.