Zdesperowany 19.01.2005 14:23
Czytałem ostatnio książkę ks.bp.Kraszewskiego "100 dowodów na życie pozagrobowe" i był tam opis nieba, na podstawie tego co mówiła jedna kanonizowana święta, opis ukazujący niebo hierarchiczne podzielone
jakby na Kręgi i był tam tylko jeden "Krąg Miłości" dla tych, którzy "nigdy miłości ziemskiej nie tknęli", co odnosiło się całkiem wprost do osób konsekrowanych. Teraz się zastanawiam, dlaczego był tylko jeden Krąg Miłości, tzn. że tak naprawdę Bóg kocha tylko księży? Własciwie prawda, ludzie żyją, żenią się, zajęci są swoimi sprawami, tylko księża tak naprawdę żyją dla Boga, poświęcają Mu cały czas, ich studia, praca są ukierunkowane na Boga, a przede wszystkim nie żenią się, serce jest niepodzielne jak to się mówi, tylko dlaczego mi ksiądz mówi że Bóg mnie kocha, skoro tak naprawdę kocha osoby konsekrowane, taka też jest rzeczywistość..i z tego co wiem zależy to od powołania. Ale czy Bóg nie myslał, że dzieląc sobie ludzi na tych, których tak naprawdę kocha i tych których kocha żeby raz na tydzień przyszli posłuchać swoich wybranych i wyprodukować im np.samochody w ciężkiej, mozolnej pracy rani tych których automatycznie odrzucił? A jak się czuje człowiek, który czytając książkę jakiegoś nawet biskupa, czyta że tak naprawdę Bóg kocha tylko księży i po smierci czeka ich bardzo świetlana przyszłość, inaczej też mówiąc chrześcijańskia wizja nieba i wiary jest bardzo dla nich korzystna, i tylko dla nich, ich praca ma wartość dla przyszłego życia, nie dla górnika, który ciężko i mozolnie w depresyjnych warunkach wydobywa takiemu księdzu węgiel i w perspektywie tej książki
nie ma się czego spodziewać w niebie, bo jego praca dla Boga i przyszłego życia nie ma znaczenia, zła inwestycja, ma znaczenie, jeśli nie chciałby jej wykonywać albo sprzeciwiłby się np. popełniając samobójstwo, wtedy grozi mu kara potępienia. Jeśli przy śmierci spotkam się z tym że Bóg tak jak ten biskup i święta mi powie że dzieli sobie "synów" na lepszych i gorszych z natury, a mnie to nieuszczęśliwi albo powiem że nie jest to sprawiedliwe to jakie mam szanse na zbawienie? Przecież Bóg nie potępia tylko człowiek się sam potępia, teraz właściwie to już mnie nie dziwi, że jest to możliwe w takiej sytuacji.
student