Raj 11.09.2023 17:01

Szczęść Boże,

co roku przed poświęceniem aut, kierowców itp. ksiądz Proboszcz powtarza, że nie przestrzeganie przepisów może być grzechem (nawet grzechem ciężkim). Jadąc z tatą albo kuzynką zawsze zapinam pasy, ale jadąc taksówką nie robiłem tego, bo uważałem, że nic mi się nie stanie, być może dlatego, że nie trzeba. Nie wiem, jak to wyjaśnić. Nie robiłem tego (nie jechałem bez pasów) ze świadomością, że narażam swojego zdrowia lub życia.
Czy w tym przypadku, jeżeli nie miałem takiej świadomości popełniłem grzech, szczególnie grzech śmiertelny?

Pozdrawiam

Odpowiedź:

Nieprzestrzeganie przepisów ruchu drogowego jest w takim stopniu grzechem, w jakim jest to faktycznie świadomy i dobrowolny wybór czegoś, co jest złe. Ot, zbyt szybka jazda. Ryzyko wypadku i poważnych jego konsekwencji znacznie wtedy większe. Albo wyprzedzanie przy braku widoczności pojazdów nadjeżdżających z przeciwka (górka, zakręt); gwałtowne hamowani przed wyprzedzonym samochodem, żeby komuś zrobić na złość...

Pasy... Moim zdaniem niezapięcie pasów (sam zapinam) nie jest żadnym grzechem. Nie jest narażaniem się na niebezpieczeństwo większym, niż samo to, że jadę samochodem. Jasne, pasy w momencie wypadku nieraz ratują przed poważniejszymi konsekwencjami wypadku, ale najpierw do niego musi dojść. A człowiek przecież bardzo się stara, by w ogóle do niego nie doszło, prawda? Pomijam już sytuacje, ponoć rzadkie, gdy pasy powodują, że człowiek ginie, a bez nich mógłby się uratować... Znam akurat człowieka, który przeżył dzięki niezapiętym pasom (!) i zaklinał się, prawda że wiele lat temu, że nigdy pasów  nie zapnie...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg