Laluna 11.09.2023 15:02
Króluj nam Chryste!
Zjawiam się tu bardzo, ale to bardzo przerażona. Naczytałam się tyle o backmaskingu na tej i wielu innych stronach. Sama nie wiem co o tym myśleć. Napawa mnie to dość dużym strachem. Przez to nie mogę w pełni cieszyć się jakąkolwiek muzyką rozrywkową, bo a nuż mogą być tam treści satanistyczne zakodowane. Ale do rzeczy :
1.Najbardziej boję się backmaskingu. Znalazłam taki kanał na YouTube , co się tym zajmuje. Odtwarza piosenki od tyłu i dodaje takie napisy, od których włos mi się jeży na głowie. Wsłuchiwałam się w to i nic nie usłyszałam satanistycznego. Co więcej, z tego bełkotu wstecz nie da się nic zrozumieć sensownego. Przynajmniej dla mnie. Mało tego, ten ktoś od tyłu dopatrzył się okultystycznego przesłania w jednej z piosenek wokalistki, która wręcz jest znana ze swojej pobożności. ( nie chce mi się wierzyć, żeby ktoś głęboko religijny umieszczał Szatana od tyłu) Nie wiem, może ktoś tak zmontował te piosenki i coś zmajstrował, by nakręcać ludzi ( w tym skrupulantów)? Albo robi to dla beki potocznie mówiąc? Mam mętlik w głowie. Widziałam tu różne odpowiedzi odnośnie przekazów podprogowych w piosenkach. Raz, żeby nie słuchać, bo ci to piszą próbują zmanipulować nas. Innym razem, żeby się nimi nie przejmować. Co zrobić jak nie słyszę tam żadnych tekstów o diable? Były też linki na temat tego zjawiska, ale już nie działają. Raz wierzę w backmasking, raz nie. Istnienie takiego czegoś to prosta droga do nerwicy.
2.Co i raz w Internecie jest, że ten i tamten artysta miał pakt z Szatanem. Tu też nie wiem, czy brać takie informacje na poważnie. Czarę goryczy przelało też ich rzekoma przynależność do bractwa Illuminatów. Ludzie analizują znaczki w teledyskach, pauzują układy rąk i Bóg wie co jeszcze.
Np tryskająca woda zapauzowana na ułamek sekundy ułożyła się w głowę Baphometa. Rain Man =Szatan. Piosenka o deszczu i parasolce. Jak się do tego odnieść? Ręce mi opadają. Nie chcę się powtarzać, ale oszaleć można. Mam nadzieję, że nie zabrzmi to zbyt ostro. Niedługo nic nie będzie można słuchać. Doprowadziło to do tego, że boję się , iż np autor książki o Kubusiu Puchatku albo wynalazca piłki nożnej albo jakiegoś nowoczesnego sprzętu ratującego życie oddał duszę diabłu w zamian za własne osiągnięcia. To by było straszne. Pomocy :( Nie chcę już w ten sposób żyć. W sensie w strachu.
3.a) Wiem, że z piosenkami to inaczej. Ale gdyby dajmy na to Henryk Sienkiewicz zaprzedał duszę Księciu Piekła, to znaczy, że nie można jego książek czytać?
b) Co z takim piosenkarzem /piosenkarką co miał konszachty ze Złym, ale tego zaczął /zaczęła żałować? I zrobił /zrobiła wszystko, żeby zerwać ten pakt. Pytam, bo jedna artystka podobno bawiła się w takie rzeczy, a potem mówiła o Bogu w dobrych słowach. Nawet się nawróciła z tej ścieżki. Czy taki artysta już potem nie może tworzyć muzyki bez grzechu? (jeśli uciął kontakt z Szatanem) Jeśli widać poprawę, to nadal nie można kogoś takiego słuchać?
c) Jeżeli ktoś podpisze cyrograf, to jego piosenki, książki tak naprawdę tworzy sam Szatan?
Przepraszam za taki długi list.
Pozwolę sobie nie odpowiadać szczegółowo na wszystkie pytania, bo problem we wszystkich w zasadzie ten sam....
Chrześcijaństwo, zwłaszcza to w wydaniu katolickim, mocno akcentuje potrzebę kierowania się rozumem, nie lękami. Jeśli nie znajdujesz w tej czy innej piosence niczego, co miałoby wymowę satanistyczną, jeśli nie słyszysz satanistycznych treści, gdy piosenkę puszczać od tyłu, to czemu wierzyć komuś, kto umieszcza jakieś ostrzeżenia w necie, a nie swoim zmysłom i rozumowi? Bez obaw. Ani grzechu w słuchaniu normalnych piosenek nie ma, a zagrożenie duchowe nie większe, niż w kontakcie ze wszystkim innym, co nas otacza. Ot, stoi sobie gdzieś kościół ewangelicki. Postanawiam go zwiedzić. Czy to dla mnie zagrożenie? Przejdę z tego powodu do wspólnoty ewangelickiej? Albo czytam książkę, której autor pochwala zemstę. Czy to znaczy, ze ja też zaraz zacznę pochwalać zabijanie za to, że ktoś nadepnął mi na odcisk? Masz swój rozum, masz swoją wolę. Jeśli wybierasz w życiu to, co dobre (abo przynajmniej się starasz), jeśli wierzysz w Jezusa, modlisz się, przystępujesz do sakramentów, nie ma powodu do obaw, że będąc w tym świecie, mając kontakt w wytworami szeroko rozumianej kultury tego świata popełniasz jakikolwiek grzech...
Bo żyjąc na tym świecie czy chcemy czy nie spotykamy różnorakie zło. Czasem ukazujące się w całej swojej obrzydliwości, czasem skrzętnie zakamuflowane, ale ono jest. Nie da się żyć na świecie i nie mieć z nim styczności. Istotne jest jednak nie to, ile brudu jest wokół nas, ale wybory, których sami dokonujemy. Owszem, otoczenie może człowieka zdemoralizować (ale pomóc w drodze do świętości też!), ale dzieje się to zawsze, gdy człowiek na to pozwala. Jeśli kieruje się prawym rozumem, dobrą wolą, jeśli kieruje się swoją wiarą, nie ma powodu do lęków, że nie uciekając z tego świata (tylko niby gdzie? Na Księżyc?) robi coś złego.
J.