Ania
27.01.2004 17:07
Jestem zagubiona, stoję na rozdrożu. Mój mąż jest agresywny wobec mnie i naszych dzieci. Najboleśniejsze są słowa i zupełna obojętność. Analizowałam przyczyny tego stanu obwiniając cały czas siebie, bo nie potrafiłam być tak doskonała jak oczekiwał mąż. Popadałam z jednej depresji w drugą. Namawiałam męża na terapię rodzinną- usłyszałam że to mnie jest potrzebny psychiatra bo on jest zdrowy. We wrześniu chciał rozwodu. Niestety okazało się pare dni temu, że jest inna kobieta (sama przypadkowo to odkryłam). Nie wiem co mam robić. Psycholog radzi rozwód. Są dzieci 6 i 12 lat jak im to mam wytłumaczyć one kochają ojca. Przychodzą mi do głowy straszne myśli. Boje się nie wiem jak dalej żyć, czuję pustkę.........
To problem w którym trzeba raczej rozmowy niż konkretnej odpowiedzi. Proponujemy kontakt z poradnią życia rodzinnego (przy parafii czy diecezjalną). Można też zadzwonić do Katolickiego Telefonu Zaufania: 0-prefix-32-2530-500.
Na pewno jest czymś niezwykle bolesnym, kiedy najbliższa osoba kogoś w ten sposób traktuje. Chyba najgorsze jest owo pragnienie wzbudzenia w Pani poczucia winy za zaistniała sytuację. Naszym zdaniem nie powinna się jednak Pani godzić na rozwód. Intencje męża są tu oczywiste. Nie można mu ułatwiać życia w grzechu. Kościół proponuje w takich sytuacjach poprzestać na separacji. Zawsze daje ona większą możliwość naprawienia zła...
Warto chyba jeszcze zaproponować lekturę artykułu ze strony:
http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_38.htm red.