Marek_18
30.12.2003 11:51
Czy moralnie dobre jest Nie Bronienie Siebie gdy jesteśmy napadnięci (np. na ulicy - wymuszenie pieniędzy), czy jest to naśladownictwo Chrystusa (Uczynki Miłosierne Względem Duszy:... 5. Krzywdy cierpliwie znosić 6. Urazy chętnie darować) czy zwykłe tchórzostwo (brak jednej z Cnót Głównych: Męstwo) ?
Czy taką postawę można nazwać "Zwyciężaniem Zła Dobrem?
Czy nie czai się tam naiwność i przesadna religijność?
Co ma robić Chrześcijanin gdy zostanie napadnięty? Oddać to co ma? Bronić się? (jak daleko może się posunąć - zabójstwo w samoobronie) Czy odmówić oddania pieniędzy i Nie bronić się? Czy też ratować się ucieczką?
Oczywiście mówimy o przypadku gdy napadnięty jest sam (nie jest odpowiedzialny za osobę towarzyszącą która byłaby pod jego opieką) i jest "słaby" (np. nikłej postury lub nie zna wschodnich sztuk walki:)
Proszę o odwołanie się do Pisma Świętego - Czy Jezus lub któryś Święty był postawiony w takiej sytuacji.
Czy samoobrona nie jest postawą "oko za oko"?
Do jakich sytuacji odnosi się "nadstawianie drugiego policzka"?
(ze szczególnym uwzględnieniem zagrożenia zdrowia i wyłączeniem zagrożenia życia)
W jaki sposób kochać nieprzyjaciół?
W przypadku gdy dochodzi do konfliktu między Prawem Boskim - Doskonałym a Prawem Ludzkim/Ziemskim - Prawem Silniejszego w rzeczach małych: Czy człowiek ma zgodzić się na uszczerbek na zdrowiu na rzecz życia wiecznego (które ma nieporównywalnie większą wartość niż sprawy doczesne)?
Odpowiedź:
Cały przedstawiony przez Ciebie problem wymaga po prostu roztropnego rozważenia. Człowiek (i społeczeństwo) ma prawo do obrony koniecznej. Może zarówno
a) ratować się ucieczką, jak i – gdy ucieczka z jakichś względów nie wchodzi w grę -
b) odeprzeć proporcjonalnymi do zagrożenia środkami atak przeciwnika.
c) Może też, przewidując większe dobro, pozwolić na skrzywdzenie się.
Ad a) Ucieczka nie jest brakiem męstwa, gdyż ta cnota domaga się roztropnego działania, a nie niepotrzebnego narażania się na niebezpieczeństwo.
Ad b) Odparcie agresji – jeśli to możliwe - proporcjonalnymi środkami nie jest także brakiem miłosierdzia. W przeciwnym bowiem wypadku moglibyśmy mieć do czynienia ze zgodą na zło; nie tyle cierpliwie znosilibyśmy krzywdy, ile tolerowalibyśmy zło. A to może doprowadzić do gorszych skutków niż natychmiastowe odparcie ataku: napastnik może się rozzuchwalić i skrzywdzić także inne osoby. Właśnie miłosierdzie wobec nich nakazuje w takich przypadkach działać. Odparcie ataku przeciwnika nie jest stosowaniem zasady „oko za oko”. Tę można niesłusznie stosować wymierzając karę, ale nie w momencie, gdy nie ma czasu na zastanowienie. Agresor powinien być świadom, że jego intencje mogą zostać odczytane nieprawidłowo, skutkiem czego naraża się na nieproporcjonalnie wielką do stworzonego zagrożenia odpowiedź pokrzywdzonego.
Ad c) Zaniechanie działania w takiej sytuacji powinno mieć miejsce tylko wtedy, gdy roztropnie przewidujemy, że z owego zaniechania wyniknie dla wszystkich większe dobro. Rozważyć tu trzeba oczywiście bilans ewentualnych strat i zysków zarówno dla ofiary, ewentualnych przyszłych poszkodowanych, jak i napastnika. Dodajmy, nie chodzi długie rozmyślanie. Pomyłka w ocenie nie będzie skutkowała zaciągnięciem jakiejś winy... Podobnie jest z zasadą nadstawiania policzka. Jeśli przewidujemy, że odparcie ataku zaowocuje w przyszłości eskalacją nienawiści, powinniśmy mieć odwagę przyjąć spotykającą nas niesprawiedliwość...
Pan Jezus był kiedyś w podobnej sytuacji: gdy go pojmano w ogrodzie Getsemani. Mógł uciec, ale przewidując większe dobro, pozwolił się pojmać. Mógł kazać Apostołom bronić go, ale nie chciał większego niż trzeba było rozlewu krwi. Jednocześnie przyjmując cierpienie nie przytakiwał swoim oprawcom, ale jasno mówił, że postępują źle...
J.