kubex
19.10.2003 20:36
sprawa czyśćca nadal niewyjaśniona.
Wracam do pytania z dnia 13.102003 o biblijne uzasadnienie istnienia czyśćca. przytoczone przez was fagmenty z pś w żaden sposób rozumowania niewskazują na istnienie czegoś takiego jak czyściec. w Mt 12,31-32 jest mowa o tym ze blużnienie na Ducha świetego niezostanie wybaczone w ani w tym życiu ani w przyszłym a złe złowa na Syna Człowieczego będą wybaczone. proponuje rozważanie tego pytania od słów Jezusa z łuk.23:43 i mat.25:46 i prosze nieodwoływać się do kkk tylko do Bibli!
Odpowiedź:
Sprawa jest wyjaśniona. Argumenty przytoczyliśmy. Nic na to nie poradzimy, że Ciebie nie przekonują. Wyjaśnijmy raz jeszcze: w Księdze Machabejskiej mowa była o modlitwie za zmarłych. Ma ona sens tylko przy założeniu, że dusze zmarłych nie są jeszcze ani w niebie ani w piekle. Tekst ewangeliczny sugeruje możliwość odpuszczenia grzechów w wieku przyszłym. Znów nie ma ono sensu, jeśli ktoś jest w niebie (jakie grzechy trzeba by mu odpuszczać) albo w piekle (skoro kara piekła jest wieczna). Stąd wniosek o możliwości istnienia czyśćca. Dodajmy jeszcze, że istnienie czyśćca może sugerować tekst 1 Kor 3, 15, w którym mowa jest o ocaleniu przez ogień...
Jeszcze dwie sprawy: w niniejszym dziale odpowiadamy na pytania. Nie jest to miejsce na prowadzenie dyskusji. Nic nie stoi na przeszkodzie, by taką zainicjować na forum. Dlatego w tym miejscu tylko w największym skrócie wyjaśnijmy: tekst Mt 25, 46 nie przeczy istnieniu czyśćca. Ostateczny los ludzi to niebo lub piekło. Czyściec jest stanem przejściowym, który służy oczyszczeniu ludzi po śmieci. Ich ostatecznym celem jest niebo, do którego wejdą po owym oczyszczeniu. Stąd wzmianka o czyśćcu nie była w przytoczonym tekście potrzebna. Natomiast tekst Łk 23,43 („Dziś będziesz ze mną w raju”) przedstawia więcej trudności, niż się to pytającemu wydaje. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, by zmarły zaraz po śmierci trafił do nieba. Nie wszyscy muszą przejść przez czyściec. Problem w tym, że Jezus obiecuje nawróconemu łotrowi jeszcze dziś raj, do którego sam – jak się wydaje - wejdzie dopiero po zmartwychwstaniu. Egzegeci proponują ową trudność wyjaśnić przez rozróżnienie pomiędzy niebem a rajem. Nie wnikając zbytnio w szczegóły ten ostatni byłby inną nazwą owej otchłani, piekieł, do której zstąpił Jezus po swojej śmierci, by wyzwolić tych, którzy od początku istnienia ludzkości oczekiwali na Odkupiciela. Precyzyjniej: być może jest „szczęśliwą częścią” owego stanu, w którym trwali zmarli przed otwarciem bram nieba...
I druga rzecz: trzeba doprawdy antykatolickiej alergii, by odrzucać tłumaczenia tekstów biblijnych tylko dlatego, że zostały one przytoczone za katolickim katechizmem...
J.