żuczek 02.10.2003 23:18
Mam pewien problem i myśle, że tylko ktoś obiektywny mógłby coś mi doradzić. Kilka lat temu zakochałam się w księdzu i myślałam, że to będzie zwykłe zauroczenie które szybko mi przejdzie, ale tak się nie stało...Bardzo kochałam i jeszcze bardziej cierpiałam. Wysłałam Mu list i opisałam wszystko co do Niego czułam, ale nie podpisałam się i On chyba do dziś nie wie od kogo dostał ten list. Dwa lata temu Mój Kochany został przeniesiony do innej parafii, a ja zostałam sama... Wtedy postanowiłam, że poradzę sobie wreszcie z tym uczucie , zapomne o Nim, zakocham się w kimś osiągalnym i tak dalej... I zakochałam się, tyle tylko, że tamata miłość też pozostała. Kocham nadal tego księdza, ale myślę, że teraz to już troszeczkę inaczej, bardziej jako człowieka, może przyjaciela, bez żadnych podtekstów. Przez te dwa lata, kiedy Go nie widzialam, planowałam, że pójdę do tej parafii, w ktorej On teraz jest i zobaczę Go. Starannie wybieralam datę, godzinę ... poszłam i zobaczyłam Go. Sama już nie wiem, czy to było piękne czy straszne, ale mój świat znów stanął do góry nogami, znów nie wiem co mam robić. Kiedy Go zobaczyłam siedział w konfesjonale a ja miałam ochotę podejść tam , uklęknąć i powiedzieć Mu wszytko: że Go kochałam, że był dla mnie całym światem i że chyba nadal to czuję i niestety nie umiem sobie z tym sama poradzić, chociaż bardzo bym tego chciała. I nie wiem czy powinnam to zrobić? Gdybym Mu to wszytko powiedziala, to coś by się zmnieiło. nie wiem czy na lepsze czy na gorsze , ale COŚ by się zmieniało! Czy ktoś obiektywny mógłby mi doradzić co powinnam zrobić? proszę....