Gość 24.05.2023 08:31

Niedługo zaczynam pracę w gastronomii. Umowę mam już podpisaną, ale powiedziałam, że przyjdę do pracy dopiero jak wyrobię orzeczenie do celów sanitarno-epidemiologicznych. Chciałam być uczciwa i pobierać próbki kału do badania codziennie - niestety nie udało mi się wypróżnić. To nie jest problem, bo mogę donieść później do stacji sanitarnej, ale zamierzałam już w przyszłym tygodniu podjąć się pracy i muszę szybko podać dyspozycyjność. Myślałam, że jak wszystko pójdzie dobrze, to wyniki otrzymam w poniedziałek - niestety przez to opóźnienie i procedury będą one dopiero w okolicach 5 czerwca. Już nie mówiąc, że będę pewnie czekać do lekarza medycyny pracy. Na logikę - czuje się dobrze, przecież w domu też sobie gotuję a czasami nawet rodzinie. Tylko z drugiej strony praca bez orzeczenia wiąże się z tym, że jak przyjdzie kontrola, to muszę zapłacić karę. Czy popełnię grzech ciężki, jeśli pójdę do pracy jeszcze zanim otrzymam wyniki? Czy to nie będzie tak jakby też kradzież? - bez orzeczenia karę płaci się rzędu kilkaset złotych, a jak nie będzie kontroli, to przejdzie bokiem. Nie mogę donieść 2 próbek z jednego dnia, bo dzwoniłam tam już z numeru telefonu, który podałam przy rejestracji, więc by wyszło. Naprawdę bardzo proszę o pomoc. I czy pomimo odpowiedzi, jeśli sumienie mi na to nie będzie pozwalało mam go słuchać, czy to głos skrupułów? (jestem skrupulatem)

Odpowiedź:

Ja bym po prostu przedstawił pracodawcy jak się sprawy mają.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg