Niepokój 10.05.2023 09:13
Szczęść Boże. Wedle mojego rozeznania (a także posiłkując się wiedzą z internetu) jestem skrupulantem: przeżywam ciągły lęk i niepokój, szczególnie o swoje zbawienie oraz po prostu boję się chodzić na Msze Święte oraz przystępować do Komunii, bo boję się świętokradztwa. I taki niepokój pojawia się praktycznie codziennie i utrudnia normalne funkcjonowanie. Przeczytałem chyba wszystko co jest w internecie na temat skrupulanctwa, a nic mi nie pomaga. Ja doskonale rozumiem, że jest to po prostu choroba psychiczna oraz że to co mi się wydaje, że jest grzechem to nim po prostu nie jest, tylko moje myślenie uważa, że jest. Ale trudno mi to wprowadzić w życie, żeby to ignorować i się tym nie przejmować. Tym gorzej, że przez te skrupuły, moja wiara bardzo mocno osłabła i nie wygląda, aby miało być w tym względzie lepiej. A usilnie chcę z tego wyjść.
I choć mój spowiednik mówił mi np. że potrzebuję 100% pewności, że to grzech ciężki, ale jednak ja nie potrafię stwierdzić z całą pewnością, czy to mój grzech czy tylko moje napięte myślenie. A przez to mój strach się tylko napędza. Strach, że nie będę zbawiony, że to wszystko nie ma sensu oraz że to wszystko jest kłamstwem. A to błędne koło. Ale boję się, że moje rozeznanie nie jest poprawne, że się mylę, tzn. że coś jest grzechem ciężkim, a ja uznaję, że to grzech lekki albo w ogóle nie grzech. Tak samo jest we mnie myśl, że się oszukuję i grzechy ciężkie nazywam wątpliwościami i wypieram ich świadomość z siebie. Podobnie, że Bóg się na mnie gniewa, że już jestem stracony i moje starania nie mają już sensu. Tak samo, że Pan Bóg coś inaczej niż ja rozezna, przez co okaże się, że jednak coś było grzechem ciężkim i będę potępiony, pomimo mojego pragnienia bycia z Nim na zawsze. Ja się po prostu boję. A prawdziwą udręką jest dla mnie sfera czystości - dla mnie prawie każde spojrzenie na kobietę czy dziewczynę jest nową wątpliwością czy tutaj grzechu ciężkiego nie popełniłem. I jest szereg wątpliwości w moim życiu, bo nie wiem czy daną sytuację można nazwać grzechem czy nie. Nie wiem jak to wszystko rozeznawać, nie wiem. Nie wiem jak rozeznawać swoje grzechy czy inne sytuacje, nie wiem jakie kryteria stosować, a przez to czuję, że już jestem stracony, choć wiem, że to nie jest prawda, a diabelska pokusa. Nie wiem co zrobić, co mógłby mi Pan powiedzieć?
Skoro rady nie pomagają, nie pomaga prowadzenie przez spowiednika, być może warto by skonsultować się z psychologiem czy psychiatrą...
A swoje rady dla przeżywających skrupuły zapisałem TUTAJ. Choć pewnie zbeształby mnie nie jeden psycholog dla mnie istotne jest, by lęk po prostu wyłączyć. Bo jest jakieś inne wyjście? Żyć trzeba, kochać Boga też. Trzeba sobie po prostu powiedzieć, że ten lęk to tylko lęk, nie mający uzasadnienia faktycznego. Jak lęk przed upadkiem z wysokości, gdy patrzy się przez zamknięte okno. Nie ma się czego bać i koniec.
J.