Gość19 07.05.2023 18:35
Szczęść Boże,
jestem osobą, która ma skłonności skrupulanckie. Moje pytanie dotyczy tzw. grzechów cudzych. Bardzo często czuję się winna z powodu grzechów innych osób, mam wyrzuty sumienia, że nie zareagowałam właściwie, nie upomniałam, milczałam, gdy trzeba było się odezwać. Potem zastanawiam się, czy mogę przyjąć Pana Jezusa w Komunii, czy muszę najpierw pójść do spowiedzi. Jako że boję się, że zgrzeszę, zaczynam izolować się od innych, co wiem, że nie jest dobre.
Podam konkretny przykład i proszę o radę w tej sprawie. Wynajmuję pokój w mieszkaniu z innymi osobami. Te osoby raczej nie są wierzące (niepraktykujace). I mają tendencję do sprzątania mieszkania w niedzielę (odkurzanie, pranie, mycie podłóg, umywalki, wanny, zlewu, mycie okna itp.). Ja nic na to nie mówię, jak się mijamy, to uśmiechamy się do siebie (mam nadzieję, że nie jest to odbierane jako akceptacja). Sama nie sprzątam w niedzielę i chodzę na Mszę. Współlokatorki wiedzą, że jestem wierząca i praktykująca. Czy to wystarczy (własny przykład)? Mieszkam tu od niedawna i przyjmuję do wiadomości, że dla nich niedziela nie jest dniem świętym. Czy jest w tej mojej postawie coś złego? Czy nie mówiąc nic, nie upominając popełniam grzech cudzy? Wydaje mi się, że nie popełniam w ten sposób grzechu, a już na pewno nie ciężki. Czy dobrze myślę?
Dobrze myślisz... W takich sytuacjach właśnie świadectwo jest bardzo ważne. Gdy kiedyś spytają, możesz powiedzieć, że to z racji Twoich przekonań, ale Twoje postępowanie i tak mówi samo za siebie. Na pewno nie ma mowy o żadnym grzechu, nie tylko ciężkim.
J.