Maria 24.04.2023 20:37
Szczęść Boże,
Proszę o ukrycie treści, lepiej żeby inni tego nie czytali. (...)
Zacznijmy od tego, że natrętne myśli pojawiają się w głowie człowieka wbrew jego woli, a nawet, jak piszesz, przy sprzeciwie wobec nich. Ich treść generalnie nie jest więc grzechem. Co najwyżej pokusą.
Piszesz o natrętnej myśli wyrzeczenia się Boga na zawsze. Że w końcu się na nią zgodziłaś. No właśnie: na myśl. A czy Twoja wola tego chciała? Z tego co piszesz, zdecydowanie nie. Nie ma mowy o grzechu. Tym bardziej o "skuteczności" takiej deklaracji...
Zauważ: piszesz o paru sprawach związanych z tym, że pomyślałaś (i to ciągle mając owe natrętne myśli): jak zrobię to a to, to niech Bóg potraktuje to tak a tak. I teraz się boisz, że na serio tak to potraktuje. Zapytam: a każdej Twojej prośby, o co byś nie prosiła, Bóg słucha? Ot, wygrałaś milion w lotto? Nie prosiłaś? To spróbuj. O to chodzi, że Bóg nie zawsze działa tak, jak my byśmy chcieli. Dlaczego miałby kierować się tym, co zrodziło się w Twojej głowie jako natrętna myśl? Miałby być złośliwy? I to do tego stopnia? Przecież Bóg, jakiego znamy z Ewangelii, taki nie jest, prawda?
A co do spowiedzi z czegoś, o czym przez dwie sekundy pomyślałaś, że może być grzechem ciężkim, a mimo to tak postąpiłaś... Gdy chodzi o to, co dzieje się w głowie i o sekundy zdecydowanie mamy do czynienia z czymś, co dzieje się poza wolną decyzją człowieka, poza dobrowolnością. Mamy więc może do czynienia z pokusą, ale na pewno nie z grzechem. Po pięciu sekundach już wiedziałaś, że ta myśl była niedorzeczna, prawda? Trzeźwy osąd rozumu, wola człowieka się liczy, nie natrętne myśli...
Powierz więc te swoje problemy Bogu. Być może warto byłoby skonsultować się z psychologiem. Najlepiej takim, który będzie rozumiał problemy związane z religijnością. Ale być może wystarczy, że powierzając się Bogu po prostu wbrew swoim lękom zaufasz rozumowi, że Bóg nie jest kimś, kto chwyta człowieka... no, nawet nie za słowo, ale za myśl. Byłby okropny, prawda? Ale On taki nie jest. Zdecydowanie.
J.