Gość 18.04.2023 14:44

Szczęść Boże, od dłuższego czasu chodzę cały czas rozbity. Zaczęło się wszystko od adoracji gdzie prosiłem Boga o to by pokazał mi powołanie i miałem myśl że nawet jeśli jest to bycie księdzem i wtedy pomyślałem że co jeśli to jest to i wtedy chór zaczął śpiewać a ja się przeraziłem. Od tego czasu, czyli od około miesiąca żyję w dosłownie ciągłym lęku przed tym, że co jeśli pan Bóg mnie powołuje do kapłaństwa bo będąc szczerym.... Ja nie chcę być kapłanem i to mnie po prostu dobija strasznie. Chciałbym założyć rodzinę ale boję się że wtedy zrobię coś złego. Za każdym razem prawie gdy widzę się z moją dziewczyną to jest we mnie lęk że może Bóg chce czegoś innego, choć ja bym bardzo chciał się z nią ożenić. Nie chciałbym być księdzem bo czuję że udzielanie sakramentów nie jest dla mnie i że nie potrafię prowadzić takiego życia chciałbym mieć żonę ale boję się że Bóg tego nie chce. Chciałbym bardzo mieć dziecko i żonę. Na prawdę marzę o tym ale mam ten lęk że co jeśli w ten sposób zrobię coś przeciw Bogu, lub coś odrzucę, choć ja na prawdę nie chcę być księdzem. Te myśli męczą mnie prawie codziennie. Towarzyszą mi przez większość mojego dnia, przez co gdy jestem ze znajomymi lub na wyjazdach nie mogę z nich korzystać, tak jak kiedyś a gdy jestem na lekcji to po prostu nie skupiam się na niej bo rozmyślam nad tym. Ja nie wiem czy to jest nerwica natręctw i skrupulantwo (na które cierpię od mniej więcej szóstej klasy podstawówki i wróciło mniej więcej przy bierzmowaniu przez które mniej więcej od dwóch lat nie przyjmowałem Komunii Świętej) czy prawdziwe powołanie bo boję się, że te myśli mogą się u mnie pojawiać dlatego, że odrzucam bycie księdzem. Na prawdę potrzebuję pomocy......

Odpowiedź:

A na zdrowy rozum co to jest? Powołanie czy efekt nerwicy? Bo mnie się wydaje, że to drugie. Czemu niby to, że chór zaczął śpiewać miałoby być oznaką powołania? Masz dziewczynę, planujesz ślub, chcesz mieć dzieci... Śmiało, ez lęku idź tą drogą. Jeśli Pan Bóg widzi Cię w kapłaństwie to jakoś sam Cię do tej decyzji przekona. A na razie przekonany nie jesteś, prawda? Nie chcesz być księdzem. Ano właśnie. Znaczy, że nie masz powołania.

Spróbuj zresztą wyobrazić sobie co by było gdybyś w tym stanie ducha jaki jesteś został księdzem. Dałoby Ci to szczęście? A skoro nie, to czy mógłbyś być dobrym księdzem czy tylko wyrobnikiem, który ścierpi lewie minimum swoich obowiązków? Czy Bóg chciałby mieć takiego księdza? Wątpię...

Słowem: w ogóle bym się kwestią ewentualnego powołania do kapłaństwa nie przejmował. Jeśli Bóg ma wobec Ciebie takie plany, to zrobi coś, byś chętnie i bez wielkich lęków tego zadania się podjął. Ale na razie nie ma w Tobie takiej chęci, prawda? Znaczy nie ma powołania...

No i jeszcze jedno... Proszę pamiętać, że Bóg sądzić będzie nas z miłości, nie z tego, czy zrealizowaliśmy takie czy inne powołanie. A kochać ( w sensie miłości bliźnigo) można i będąc księdzem i będąc mężem i ojcem.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg