Inwestor 26.02.2023 19:28
Chciałbym wiedzieć, jak Kościół zapatruje się na kwestie inwestowania i spekulacji? Z jednej strony wiem, że nawet Stolica Apostolska lokuje środki na rynkach kapitałowych z drugiej trafiłem ostatnio na taki materiał we wiodącej stacji katolickiej w Polsce:
https://www.youtube.com/watch?...
Pytanie jakie mam jest dla mnie aktualne, ponieważ otrzymałem sporą kwotę w spadku i chcę nią obracać na giełdzie i handlując kryptowalutami - kupować tylko po to by sprzedawać drożej i przeznaczać uzyzkane w ten sposób pieniądze na zaspokojenie swoich potrzeb i pragnień. Jestem już w tym doświadczony, bo na GPW jestem traderem od dobrych kilkunastu lat. W kryptowalutach "siedzę" od prawie 3 lat. To chyba jest oczywiste i naturalne, że posiadane pieniądze inwestuje się kupując taniej i sprzedając drożej, a celem jest zysk. Nasuwają mi się skojarzenia z biblijną przypowieścią o talentach. Przecież też opisywała ona spekulacje (obrót czymś, by kupić taniej a sprzedać drożej). Rozumiem, że to przypowieść, ale gdyby spekulację miałyby być czymś nagannym, to chyba Jezus użyłby innego przykładu.
Trafiłem też na taki artykuł: https://adeste.org/czy-katolik-moze-inwestowac/
Co mam o tym sądzić? Jakie Kościół ma stanowisko wobec zjawiska inwestowania i spekulacji? Czy katolik może inwestować w kryptowaluty, czy dopuszczalne są tylko akcje, obligacje i bardziej "klasyczne" aktywa? Czy spekulacja rozumiana tak, jak przedstawiono ją powyżej rzeczywiście jest kradzieżą? Czy jest grzechem?
Co mówi Kościół... O ile wiem nie daje konkretnych wskazówek, ale jedynie ogólne. Tego ogólne Pan zna... Ot, choćby o tym, że nie można inwestować tyle, że w razie krachu straci się wszystko, a nawet więcej (zadłużenie). To nie może być hazard, nie może narażać rodziny na krach...
Wydaje mi się, że trzeba by rozróżnić dwie rzeczy: inwestowanie i spekulowanie. To pierwsze - ogólnie wiadomo o co chodzi. Jasne, inwestując też zyskuje się lub traci, a doświadczony inwestor wie, kiedy warto kupić, a kiedy nie warto sprzedawać. Co niekoniecznie wiedzą nowicjusze. Ale generalnie nie widziałbym tym nic zdrożnego.
Drugie, spekulacja, to rozgrywanie sytuacji tak, żeby kosztem innych zyskać. Nie wiem, nie znam się, ale wydaje mi się, że taki człowiek ja czy Pan jesteśmy zbyt małymi graczami, by móc naprawdę na giełdzie spekulować. To znaczy wpływać na wartość akcji tak, by doprowadzać do ich spadku i kupić, po czym czekać na zysk. Może Pan chyba tylko zauważyć tego rodzaju sytuacje i z nich skorzystać... Czyli może Pan skorzystać (albo stracić) na tym, że inni spekulują, ale sam raczej nie... Mylę się? No, chyba że jest Pan prawdziwym bogaczem. Jeśli nie, to uznałby, że może Pan kupować i sprzedawać na giełdzie bez obaw, że staje się Pan złodziejem czy wspólnikiem złodziei.
Co do kryptowalut... I tu nie ma jakichś jasnych wskazań Kościoła. Osobiście jednak bardziej bym na to uważał. O ile na giełdzie istnieje jeszcze coś takiego, jak przedsiębiorstwo, w które się inwestuje, które ma jakiś majątek, pracowników, itd, to w przypadku rynków finansowych, a chyba już zwłaszcza kryptowalut wszystko ma wartość dość umowną. I chyba jest znacznie bardzie narażone na spekulacje. Nie wiem, ja bym się źle czuł ze świadomością, że zarobiłem nie pożyczając na rozwój (jak rozumiem jest przy kupowaniu akcji firm), tylko grając na płynnych kursach walutowych....
Nie jestem specjalista, to widać. Ale tak bym to widział.
J.