Broken man 20.01.2023 15:09
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie wiem czy fakt, że tu pisze jest w porządku bo ja już raczej nie jestem wierzący, więc przepraszam, że zawracam Odpowiadającemu głowę ale po prostu nie mam gdzie się wygadać, a w czasach gdy jeszcze wierzyłem to znajdowałem tu często odpowiedzi na pytania, które mnie męczą.
Zacznę prosto z mostu, zakochałem się, niestety bez wzajemności i nie umiem sobie z tym poradzić. Co gorsza obiektem moich uczuć jest moja bliska przyjaciółka z którą znam się przeszło 10 lat. Od dawna coś do niej czułem jednak tak naprawdę od paru lat poczułem, że to jest to, że ona to ta jedyna. Długo się nie mogłem zebrać w sobie, żeby jej to powiedzieć, aż w końcu w zeszłym roku to zrobiłem, niestety w trochę innych okolicznościach niż bym chciał bo w momencie kiedy się dowiedziałem, że wyjechała do Stanów, odpowiedziała, że nie chce zadnych związków ani miłości co w tamtym momencie mnie złamało, jednak jakoś się pozbierałem i dalej żyłem nadzieją bo przecież nie powiedziała mi, że mnie nie kocha. Kiedy tam było gadaliśmy bardzo mało ze sobą, łacznie może było z 7 dni w ciągu prawie 3 miesięcy, ale kiedy wróciła to nasza relacja się naprawiła, znowu zaczęliśmy gadać tak jak kiedyś i znów poczułem, że może być wszystko tak jak dawniej. Zwłaszcza, że w grudniu miałem cięzki okres w życiu kiedy straciłem pracę a ona była wtedy dla mnie dużym wsparciem. Naprawdę miałem nadzieję, aż niestety kilka dni temu po paru dniach nieodzywania się napisała do mnie, że powinnienem odpuścić sobie wszelką nadzieję i najlepiej jak się od niej odetnę nawet jako przyjaciółki. I teraz nie wiem co mam zrobić ze sobą, strasznie mnie to boli, ja wiem, że nie mogę wiedzieć o czymś czego nie ma ale ja naprawdę czuje, ze juz nikogo takiego jak ona nie znajdę w swoim życiu. W sumie to nawet najbardziej boli mnie to, że ją mogę stracić w ogóle, jako przyjaciółkę bo przyjaźń z nią to coś co mam i miałem a związku nigdy nie doświadczyłem. Ja wiem, że w takiej sytuacji najlepiej jest się odciąć ale ja nie potrafię, i w dodatku nie chcę jej ranić, przeyżyliśmy razem wiele i dla mnie i pewnie dla niej też takie odcięcie się było by ciosem, Ciężej utracić coś co miałeś niż co było tylko w twojej głowie. Nie wiem po co to piszę, nie liczę na nic, po prostu chciałem się wygadać a nie czuje się na tyle, żeby to powiedzieć rodzinie bądź znajomym
Współczuję... Niestety, na nieszczęśliwą miłość nie ma lekarstwa. Może tak być, że kiedyś komuś coś tam pomogło, ale to pomogło jemu jednemu, innemu nie pomoże. Jedyne co można zrobić, to cierpiąc czekać. Bo czas powinien wszystko załagodzić. Może nawet wyleczyć. Tyle ze trudno mówić o perspektywie czasowej. Jedni wyleczą się w miesiąc, innych będzie to bolało kilkanaście lat...
Czemu ta dziewczyna radziła, żeby całkiem zerwać? Myślę, że zdecydowała, ze nie chce związku, a wie, że Ty go chcesz. I zwyczajnie nie chce robić ci nadziei, a przy okazji samej siebie stawiać w niezręcznej sytuacji. W sumie trudno powiedzieć co łatwiejsze: całkowite zerwanie czy takie spotykanie się z ukochaną, która nie chce tego związku. Myślę, że to pierwsze. Pewnie jednak czasem spotkacie się, choćby na drodze. Nie zatrzymuj się, ale cześć jednak powiedz...
J.