Gość 08.01.2023 20:04

Witam. Mam pytanie odnośnie mówienia pewnych słów. Jestem aktorem i przychodzi mi mieć do czynienia z różnymi tekstami. Jako iż jestem katolikiem staram się popełniać jak najmniej grzechów i m.in. nie bluźnić. Niestety na moje nieszczęście, raz przyszło mi powiedzieć pewne dość nieprzyzwoite słowo, a przypadło też mi powiedzieć coś w stylu „O Boże!”. Czy w takim wypadku dopuszczam się grzechu? Ponieważ ja nie mam złych intencji wypowiadając daną frazę, a nawet nie czuję się dobrze mówiąc ją. Co mam zrobić gdy wcześniej wspomniana sytuacja zdarzyłaby się jeszcze raz? Chodź teoretycznie mógłbym zapytać się czy byłaby opcja żebym powiedział inne słowo zamiast tego którego nie chcę, to nie jestem pewien czy rozwiązałoby to problem.

Odpowiedź:

Moim zdaniem nie ma tu problemu moralnego. W każdym razie nie poważny. To nie jest oczywiście tak, że wykonywanie zawodu aktora pozwala odrywać wszystko. Ale akurat używanie wulgaryzmów samo w sobie nie jest wielkim moralnym problemem. Zwłaszcza użycie sporadyczne i nie będące epitetem pod adresem drugiej osoby. I odgrywanie więc postaci, która się takim słownictwem posługuje, trudno traktować jako coś grzesznego. Jeśli chodzi o wzywanie Bożego imienia... Tu myślę, że jest podobnie. Samo powiedzenie tak raz czy drugi nie jest jakimś wielkim grzechem przeciw II przykazaniu. No, może czasem kontekst jest nieszczęśliwy. No bo w zasadzie jest to modlitwa, prawda? Ktoś wzywając Boga gdy dowiaduje się o śmierci bliskiej osoby, modlili się. Chodzi o to, by nie wzywać Boga do spraw błahych, np. żeby zakomunikować, komuś, że jest głupi wpierw wezwawszy Boga. Konteksty wzywania Boga potrafią zaś być jeszcze gorsze. Jeśli więc aktor odgrywa osobe, która raz, sporadycznie tego zwrotu używa, to nie widziałbym tu żadnego problemu moralnego.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg