Gość123 13.04.2022 16:11
Parę miesięcy temu obejrzałem na YT film z fragmentami egzorcyzmów audio . Bardzo żle to na mnie wpłynęło , dlatego że potraktowałem to jako dowód na istnienie Boga . Po przeanalizowaniu sytuacji na chłodno doszedłem jednak do wniosku że nie jest to żadnym dowodem - takie sytuacje zdarzają się w innych religiach , poza tym współcześni psychiatrzy twierdzą , że znajomość ludzkiego mózgu wynosi około 5% , więc teoretycznie może to być choroba psychiczna . Mimo tego nie daje mi to spokoju . Mam w sobie przekonanie , które każe mi wierzyć na zasadzie opłacalności - lepiej wierzyć i żyć w spokoju niż nie wierzyć i się ciągle stresować . Jest to swego rodzaju poczucie przymusu do wiary . W skrajnych przypadkach czuje się jak pies na smyczy Pana Boga , jak niewolnik co musi służyć swemu Panu a nie jak Jego ukochane dziecko . Moje życie to zamknięte koło - grzech , potem powstanie , zbliżenie się do Boga , atak tego przeświadczenia że muszę wierzyć bo najzwyczajniej się to opłaca , bunt - nie dam sobą sterować i to ja będę o sobie decydował , upadek w grzech , powstanie i tak w kółko . To mnie wykańcza ... psychicznie i somatycznie ( wymioty , przyspieszone bicie w klatce piersiowej itd) Teraz plusy , pytanie będzie na końcu , chcę po prostu postawić kawę na ławę i opisać wszystko
1) Mam bardzo wrażliwe serce , jak patrzę nawet na nieznaną mi osobę i pomyślę o tym jak Bóg ją Kocha i że jest to tak naprawdę mój brat/ moja siostra - po paru sekundach mam łzy w oczach
2) Chrześcijańska wizja męskości mówiąc kolokwialnie mega na mnie działa - walka o czystość w związku , o małżeństwo , rodzinę , Ojczyznę , pokonywanie własnych słabości itd. - mówiąc wprost - chce być w życiu mężczyzną , a nie chłopcem
3) Świadectwa młodych ludzi - sam mam lekko ponad 20 lat - ile w tych osobach jest dobra , pokoju I miłości to jest wręcz nieprawdopodobne , chcę żyć jak oni
4) Potrafię się uniżyć i uwielbiać Boga za życie , za Jego miłość , bliskich , piękno świata itd .
5) Potrafię przezwyciężyć ten przymus ... miałem raz taką sytuację , że przed mszą czułem się z tym totalnie żle - poczucie przymusu na najwyższym poziomie - nie wiem czy chce ale czuję że muszę , potem jednak spowiedż , Komunia , ja zapłakany , pokój w sercu totalny . Są to mocne fundamenty prowadzące do wolności ... na dziś jednak nie tak mocne jak przeświadczenie o opłacalności wiary , które mam w sobie po obejrzenia tego filmu , a którego szczerze nienawidzę
Pytanie - jak wierzyć w wolności serca a nie przez ,, zainfekowany i chory " rozum , który mi to narzuca ? Co zrobić w sytuacji kiedy jestem blisko Boga a nagle następuje atak - pamiętaj że nawet jeśli tego chcesz to przedewszystkim ci się to opłaca bo ryzyko pomyłki może mieć wieczne konsekwencje ? Proszę wierzyć - wiara sercem a wiara rozumem to zupełnie co innego . Pierwsze - cudo pokój wdzięczność , miłość i dobro Drugie - dramat , bunt , przymus i wyniszczenie . Z góry dziękuję za odp .
No, chyba rzeczywiście zaszkodziło Ci to oglądanie filmów o egzorcyzmach. Ale jak się radzi, to ludzie wiedzą lepiej...
Moim zdaniem łatwo może się problemu pozbyć. Jak? Ot, podobnie jak być może pozbyłeś się pragnienia posiadania bogactwa za wszelką cenę. Chciałbyś być złodziejem, oszustem czy wyzyskiwaczem? Pewnie nie. I chyba nie dlatego, że boisz się pociągnięcia za to odpowiedzialności. Policji, prokuratury, sądu. Po prostu tak byś nie chciał.
Podobnie może być z wiarą. Nie musisz wierzyć ze strachu. Możesz wierzyć, bo tak chcesz. Ja na przykład uważam, że nawet gdyby Boga nie było, to pięknie byłoby żyć Jego przykazaniami, Kazaniem na górze i tak dalej... Bo to piękne nie tylko z powodu przewidywanej nagrody; to piękne same w sobie, bez względu na nagrodę. I szczerze mówiąc myślę, że gdybym to robił tylko dla nagrody, to bym się do otrzymania tej nagrody nie nadawał. Dlaczego? No jak bym się czuł, gdybym dobra, uczciwości, nie lubił, a w niebie musiałbym dalej się zmuszać, żeby tymi wartościami żyć?
J.