Gość 28.03.2022 20:22
Mam pytanie odnośnie do dziwnej i niecodziennej sytuacji, w której się znalazłem. Wybrałem się do spowiedzi i szczerze wyznałem swoje grzechy, pamiętam to co działo się przed spowiedzią, pamiętam rozmowę ze spowiednikiem, pokutę którą mi zadał, a także nawet to, że po spowiedzi poprosił mnie abym zostawił drzwi otwarte. Nie pamiętam jednak momentu rozgrzeszenia. Mam w tym miejscu czarną dziurę i uświadomiłem sobie to zaraz po wyjściu z konfesjonału. Po czasie jednak zacząłem się zastanawiać, co jeśli rozgrzeszenia nie było bo przykładowo ksiądz go zapomniał (choć wiem że to mało prawdopodobne, ale był jednak osobą starszą, a ja w myślach założyłem najgorszy scenariusz). Nie znajdując pomocy w internecie udałem się do kościoła najbliżej mnie przed wieczorna mszą jeszcze tego samego dnia i przedstawiłem szczerze sytuację tak jak opisałem tutaj. Ksiadz dał mi rozgrzeszenie i pokutę. Gdy odchodziłem powiedział jednak, że następnym razem gdybym zapomniał pokuty, a otrzymał rozgrzeszenie to mogę zamówić jakaś modlitwę i wspomnieć o tym przy kolejnej spowiedzi. Dochodze więc do wniosku, że chyba nie do końca mnie zrozumiał. Co w takiej sytuacji? Czy nawet jeśli nie jestem pewien pierwszego rozgrzeszenia, ale dostałem go potem mimo, że nie wyznawałem grzechów to jest ono ważne? Czy żądaną przy pierwszej spowiedzi pokuta świadczy o tym, że na 100% otrzymałem rozgrzeszenie? Czy opisywać tę sytuację przy kolejnej spowiedzi, czy już dać sobie spokój i uznać, że wszystko jest w porządku? Proszę o odpowiedź i dodam tylko, że z wszystkich wyznanych grzechów postanowiłem poprawę podczas spowiedzi.
Mało prawdopodobne, by ksiądz nie udzielił Ci rozgrzeszenia. Spowiada przecież od lat i raczej robi to odruchowo. Ale skoro poszedłeś jeszcze raz i ksiądz Cię rozgrzeszył, to nieważne, że pouczenie wydawłało się nieadekwatne do sytuacji. Na pewno niczego nie musisz powtarzać.
J.