Gość 03.01.2022 10:05

Witam.
Od dziecka bylam osoba religijna czułam obecność Boga.
Problem pojawił się po śmierci dziecka.
Nie rozumiem czemu Bóg dopuścił to cierpienie jeszcze w momencie kiedy ja przez całą ciążę uważałam na wszystko a jeden jedyny raz zlekcewazylam dziwne ruchy.
Odcielo mi uczucia. Nie umiem sobie wyobrazić, że to dziecko jest obok bo zniknęło. Niby nie zależy los od nas a jednak zależy, bo gdybym zaregowala wczesniej to może dziecko by żyło.

Chce mieć dziecko tu na ziemi no ale pytanie a jak znowu umrze. To po co rodzimy dzieci tu na ziemi skoro moga one wczesniej umrzeć i trafić do nieba. Nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi. Czemu jest taka niesprawiedliwosc?? Przecież Bog jest sprawiedliwy. I tak na początku myślałam Bóg za dobre wynagradza za złe karze to szukałam grzechow jednak księża mówili, że Bóg nie każe ok to jeżeli nie każe to co cierpienie za kogos ? No jednak też nie. To, żeby nas czegoś nauczyć no ale po co mi taka nauka mogę się nauczyć na innym przykładzie a nie smierci dziecka. Czemu to dziecko nie mogło być tu. Wogole Czemu jest tak na tym świecie bo nie ma sprawiedliwości. O co chodzi w tych chorobach i cierpieniu ? Widocznie mam słaba wiarę skoro nie mogę przyjąć tego cierpienia. To buntuje się na Boga bardzo mówię że pewnie go nie ma, ale Idę do kościoła do spowiedzi. Wogole to teraz zaczelam się wgłębiać w wiarę jak to było od dawnych czasów to czytam, ze papieze mieli żony, że mordowali. To ze takie dzieci bez chrztu się chowało jak zwierzęta. Noo to dla mnie dramat. Tyle jest ludzi na świecie i Religi to czy moja jest prawdziwa? Mam straszne dylematy. Naprawdę. To jedno kazanie mówi Bóg jest miłosierny to nasz ojciec Idę na kolejną msze na kazaniu będziecie sądzeni z każdego grzechu mysli i slowa ? To jak zyc ? Żyjemy by być karani?? Ciężkie to do zrozumienia. Po co jest ten szatan ? Czemu nie może go zniszczyć? Przecież nie było by wtedy tego zla. Ja sie strasznie boję piekla, że tam pójdę za moje grzechy chociaż non stop mi ksiadz mówi ze jestem wrażliwa a mi się wydaje, że moje myśli innych niszczą. Wogole nie wiedziałam o tych zlorzeczeniach i tak myślę, że nieraz coś o kimś się pomyslalo zle i że to może wróciło, ale ja nigdy bym nikomu nie zaszkodziła. Zawsze wszystkim pomagam. W sensie niby to widzę a o tak myślę że jestem zła poprzez moje natetne mysli. Ludzie byli w szoku że mi się to stało, bo że jestem dobra i im pomagałam. A ja myślałam Czemu tak mysla ja jestem zła. Wszystko mi się zawaliło. Nie rozumiem czemu oni mnie za dobrą uważają a jestem zła. Czy ten zly duch chce wykorzystać sytacje i mnie pogrążyć? To innym razem myślę, że Przecież inne robia tak czy inaczej i mają dzieci to znowu myślę ze to egoizm i oceniam. Chodzi mi tu o patolgiczne rodziny Przecież tam nawet do lekarza nie chodzą. Czemu te dzieci Bóg chroni a moje zabrał? O co w tym wszystkim chodzi. Mowia mi módl się to co za mało się modlilam inni się nie modla wogole. To co modlitwa jest na zasadzie modlę się to mi się darzy ? Nie wiem ale jest dobrze to dzięki Bogu jest źle to szukamy kary, krzyzy .. ja już nie wiem. Tak samo z piekłem po smierci ktos nie zdarzy się wyspowiadać to odrazu idzie do piekla ? Przecież tyle ludzi co dziennie umiera to co pieklo jest pelne a mala ilość zbawionych. To po to się rodzimy by potem za życie co nieraz nie zmienimy decyzji bo się nie da pójść na potępienie wieczne ? Przecież nie jest możliwe by czlowiek popełnił nieskończenie dużo grzechow. To jak się ma do tego, ja bym nawet zadała karę zabójcy ale potem mu przebaczyła bo widzą że się zmienił to niech odpokutuje i potem zyje wiecznie, a nie pieklo odrazu. Przecież jak ktos wychowany by zabijać będzie zabijał. To nie jego wina. Tak samo jak nie jest wina osób co nie żyją w wierze bo nie wychowały się. Nie wiem czemu my tak ludzi oceniamy i ja też bo oceniam że ten popełnia grzechy. A nie powinnam. Nie rozumiem tego.

Odpowiedź:

Współczuję Pani straty dziecka. Ale o tym na końcu.... Zacznę może od tego, co dla mnie łatwiejsze: wyjaśnienia wątpliwości.

Trudno dyskutować dlaczego Bóg łatwo posyła ludzi do piekła skoro tak naprawdę nie wiemy jak to z tym Bożym sądzeniem nas jest. Dużo idzie do piekła? Może właśnie nie. Kościół nigdy nie mówił, że ktoś na pewno został potępiony. Nie powiedział tego o najgorszym zbrodniarzu. I wszystkim bliskim takich osób każe mieć nadzieję i za zmarłego się modlić. Bo wiemy, że nawet w ostatnich chwili życia człowiek może żałować, może w końcu odpowiedzieć Bogu "tak".

Poza tym, o czym warto pamiętać, Kościół uczy, że grzech ciężki popełnia człowiek, który popełnia wielkie zło w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie. I nie wiemy jak na tę naszą świadomość i dobrowolność popełniania zła patrzy Bóg. Może przecież widzieć ją bardziej litościwie, niż nam się wydaje... Trudno więc, jak napisałem, dyskutować dlaczego Bóg łatwo posyła ludzi do piekła, skoro nawet nie wiemy czy tak jest... Trzeba dokładać wszelkich starań, by żyć jak nam nakazuje nasza wiara i ufać miłosierdziu Bożemu....

Proszę też zajrzeć TUTAJ

Co do tego czy jest Pani jakoś nadzwyczajnie grzeszna czy nie nie bardzo mogę się wypowiadać, bo Pani nie znam. Z tego co Pani pisze nie wydaje się. Na pewno jednak nie jest tak, że człowiek może swoja złą myślą sprawić, że drugiego spotka coś złego. To nie tak. Takiej władzy nad losem innych ludzi nie mamy. Całe szczęście zapewne....

Że w Kościele był i jest grzech.... Ano tak to jest: każdy człowiek jakieś zło w swoim życiu popełnił. I w zasadzie są dwa wyjścia: albo, jak proponuje dziś świat, wołać, ze nic się nie stało, że  to żaden grzech  albo - jak prosi Kościół - może próbować wejść na drogę nawrócenia. Myślę, ze na tym polega podstawowa różnica w postawie niewierzących i wierzących: jedni uważają, że nie mają sobie nic do zarzucenia, ci drudzy mają świadomość swojej grzeszności i oby tak było) starają się coś w swoim życiu zmienić...

To co najtrudniejsze, strata dziecka.... Nie próbuję pisać, ze rozumiem, bo zapewne nie mam pojęcia jak to jest. Nie patrzyłbym jednak na cierpienie jako karę za grzechy. Bóg tak nie działa. Nie jest tak, że im kto bardziej grzeszy, tym bardziej cierpi. Czasem wydaje się, że jest wręcz odwrotnie.... Ktoś kiedyś powiedział, że może tak jest dlatego, że Bóg jest sprawiedliwy. Jeśli wie, że ktoś nie trafi do nieba, musi mu dobro które czynił nagrodzić już w tym życiu. A temu, który wierzy w niego nagrodzi w życiu wiecznym. Oczywiście nie wiem czy tak naprawdę jest, ale na pewno nie jest tak, że przez cierpienie Bóg się na człowieku mści za jego grzechy. Bóg taki nie jest. Przez cierpienie może wzywać grzesznika do opamiętania się, ale na pewno się nie mści. Nie sądzę, zresztą, by tak było w Pani przypadku. Sądząc z tego, co Pani napisała...

W Księdze Hioba z kolei cierpienie ukazane jest jako próba ze strony Boga. Czy w takim czy innym przypadku właśnie tak jest oczywiście też nie wiem. Ale może tak być.

Im jestem starszy tym bardziej mi się wydaje, że cierpienie jest po to, żeby człowiek zatęsknił za niebem. Żeby otworzył się przed nim ten właśnie horyzont. Oczywiście też w konkretnym wypadku nikomu nie powiedziałbym, że dlatego cierpi. Ale widzę - trochę też po ludziach starszych i po samym sobie, że coś w tym jest. Najważniejsze w tym wszystkim jest dla mnie to, że Bóg na nasze cierpienie nie patrzy niejako z zewnątrz. On sam takie straszne cierpienie na siebie przyjął. On wie jak to jest cierpieć... Na pewno nam współczuje ale patrząc szerzej wie, co czeka nas już wkrótce...

Wiem, nie potrafię sobie wyobrazić Pani cierpienia. Mam jednak nadzieję, że znajdzie Pani w końcu spokój ducha. Może przyniesie je kolejne dziecko...  Niech się Pani tego nie boi. Bedzie jak ma być. A to swoje dziecko na pewno spotka Pani w niebie. Może tak dla niego było lepiej?

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg