Max 02.12.2021 11:58

Szczęść Boże! Zwracam się z pytaniem dotyczącym spowiedzi, otóż będąc u spowiedzi wspomniałem o tym, że nie chodziłem od 2016 roku do Kościoła. Po wyznaniu grzechów Ksiądz zapytał się mnie czemu. I problem pojawił się, że podałem różne powody lecz był jeden powód, który trochę czułem, że był tym właściwym lecz wstydziłem się jakoś tak go nadmienić (chodziło, że byłem mniejszym i jakby nie chciałem chodzić sam, może się trochę bałem, do Kościoła). I z tego co kojarzę (choć nie jestem pewny) to po spowiedzi pojawiły się wątpliwości czy nie zataiłem. Kojarzę, także, że w czasie spowiedzi nie miałem złych intencji, ale już nie jestem niczego pewny. Proszę mocno o opinię teologiczną, gdyż samemu próbuję tą sytuację zrozumieć i sobie wyjaśnić, ale czuję, że wolę zapytać się teologa jak on ocenia tą sytuację. Czy doszło do zatajenia czy nie, jak odpowiadający myśli? Jeżeli będzie potrzeba to myślę, że można ukryć pytanie.

Mam jeszcze pytanie trochę lżejsze: Otóż przyznano mi stypendium za osiągnięcia w nauce. I mam wątpliwości czy mogę je wziąć, ponieważ wiem, że np. Wysoka średnia czy pewne konkursy były także wypracowane za ściąganie na zdalnych zajęciach i podobne tego typu rzeczy. Staram się żałować za te czyny i ich unikać, lecz czasem mi się nie udaje. Ale chodzi o to, czy moralnym byłoby przyjąć to stypendium i cieszyć się nim, czy lepiej nie przyjmować go?

Odpowiedź:

Nie wydaje mi się, że zatajenie takiego motywu dla którego ktoś nie chodził do Kościoła mogłoby wpływać na ważność spowiedzi. Zwłaszcza że chodziło o pytanie kapłana, a refleksja na ten temat skonkretyzowała się dopiero po spowiedzi. Czyli w sumie nie o zatajenie chodziło, ale niezbyt umiejętne, bo wcześniej niezbyt jasno uświadomione  wskazanie właściwych przyczyn takiego a nie innego postępowania.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg