Gość 30.11.2021 22:59

Szczęść Boże. Mam pytanie odnośnie grzechów mowy. Bo szczerze mówiąc już bardzo się w tym temacie gubię i niewiem o czym mam prawo powiedzieć a o czym nie. Jak szerokie są granice których nie można przekroczyć? Jeśli owszem wyszło najaw że ktoś się źle zachował, ale nie powiedziałam że chodzi konkretnie o tą osobę z imienia i nazwiska..jeśli ta osoba której powiedziałam tej osoby nie zna...to na tym etapie już nie powinnam? Chyba jeszcze nie... O bliskich mi osobach nie powinnam wogóle nic mówić, czy tylko źle nie powinnam? I to znaczy że nie może wyjść na jaw że coś nieodpowiedniego zrobił, czy tylko nie mogę powiedzieć o nim w niemiły sposób? Mam prawo zapytać się kogoś o jego sprawy np.ile ma lat, gdzie pracuje, gdzie jego dziecko chodzi do szkoły itp. ? I ta druga osoba ma prawo odpowiedzieć mi na te pytania?
Czy może jest różnica jak ja się o coś zapytam, czy jak powie to sama z siebie? Czy sama z siebie też nie powinna? To prawda że nie można powiedzieć czegoś co nie jest potrzebne ani konieczne? Mogę powiedzieć o swoich sprawach i problemach, przekazać niepokojącą i złą wiadomość? Czy powinnam to ukryć? Bardzo proszę o wyjaśnienie mi tych rozterek.I z góry dziękuję.

Odpowiedź:

W każdym wypadu trzeba się zastanowić, czy tym, co mówię, krzywdzę człowieka czy też nie. Krzywdzić można kłamstwem - zarówno gdy mówię źle o drugim, jak gdy schlebiam, kadzę człowiekowi, z którym rozmawiam, bo mam w tym jakiś interes, a wcale tak nie myślę. Prawdą zaś można krzywdzić wtedy, gdy mówi się o rzeczach złych niepotrzebnie....

W sposób oczywisty mówienie o tym, ile kto ma lat, gdzie jego dziecko chodzi do szkoły, gdzie pracuje  w żaden sposób nikogo nie krzywdzi. No, chyba że ktoś jest zatrudnionym w gangu handlarzem narkotyków... Spokojnie wiec można o takich sprawach rozmawiać. Można też bliźnich chwalić (z wyjątkiem wspomnianego pochlebstwa), mówić o ich zaletach, dobrych czynach itd. O złych... To już zależy...

Na pewno nigdy nie można oczerniać, czyli mówić coś złego o innych, co nie jest prawdą. Gdy chodzi o prawdę - będzie zależało od sytuacji.

Jeśli mówisz coś złego o kimś nie podając jego danych, a osoba do której mówisz raczej się nie domyśli o kogo chodzi, zwłaszcza gdy tej osoby nie zna, to trudno mówić, że temu o którym mówisz dzieje się krzywda. To po pierwsze....

Po drugie, jeśli mówisz coś złego (prawdziwego oczywiście) o osobie, którą słuchający Cię zna... To tu też może być więcej różnych sytuacji. Zwłaszcza od Twoich intencji. Ot, gdy chodzi o sprawy błahe. Raz czy drugi powiedzenie o czymś takim trudno uznać za coś złego. Ale jeśli będzie się często powtarzało, będzie to już jakaś forma nagonki na tę osobę. Gdy z kolei mówisz o sprawach poważniejszych, ale nie szukasz jakieś zemsty, ale zwierzasz się, skarżysz, szukasz pomocy i dlatego mówisz. Tu też nie będzie grzechu. Bo Twoja intencją jest wyżalenie się, szukanie pomocy. Nie będzie też grzechem obmowy mówienie o tym podczas zeznawania w sądzie czy innych, podobnych wypadkach - np na policji. Nie będzie, gdy dla słusznej przyczyny będziesz chciała kogoś przed kimś ostrzec. Np. koleżankę, że jej niwy chłopak to uwodziciel, który już trzy inne znajome wykorzystał i zostawił. Albo że ten ktoś nie oddaje pożyczonych pieniędzy.

Będzie za to złem, gdy będziesz o tych złych rzeczach mówiła, by bliźniego skrzywdzić, zranić, pogrążyć. By ten, któremu to mówisz zmienił swoją dobrą opinię o tym człowieku albo by się utwierdził mocniej w swojej złej opinii. Albo - jeszcze gorzej - żeby skłócić ze sobą przyjaciół, żonę z mężem itd....

Możesz jeszcze zajrzeć pod adres: https://kosciol.wiara.pl/doc/5713820.Jak-zyc-by-podobac-sie-Bogu Do działu o grzechach przeciw ósmemu przykazaniu.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg